EKSTRALIGA: DSA Team poskromione przez AC Bogucice. Pięć triumfalnych minut Chelsea Kenzo

Chmielaki – Lightnings Ruda Śląska  5:3 (3:1)

Terminarz 10. kolejki na ekstraligowych boiskach został zainaugurowany zwycięstwem Chmielaków nad Lightnings Ruda Śląska. Obie drużyny debiutują w bieżących rozgrywkach i zajmują środek tabeli. Dlatego też owe starcie pod tym względem zapowiadało się na interesujące widowisko. Na pierwszego gola czekaliśmy dwanaście minut, gdy „Błyskawice” po strzale Marcina Pietrza objęły prowadzenie. Radość gości nie trwała długo, gdyż kolejne minuty to strzelecki pokaz Chmielaków. W 15. minucie Kamil Łankiewicz doprowadził do wyrównania, by w 19. i 24. minucie Kacper Bąba oraz Jakub Jabłoński przechylili szalę spotkania na swoją korzyść. Po przerwie przyjezdni ponownie zaakcentowali obecność precyzyjnym uderzeniem Kamila Wawocznego, zmniejszając tym samym dzielący ich dystans. Gdy w 35. minucie Łankiewicz po raz drugi wpisał się na listę strzelców, dwie minuty później porażkę zminimalizował Dominik Szol. Ostra wymiana ciosów była napędzana dynamicznymi akcjami, co świadczyło o tym, że obie strony nie zamierzają oddawać punktów bez walki. Jednakże tego dnia los sprzyjał Chmielakom, którzy za sprawą drugiego trafienia Jabłońskiego w 41. minucie postawili wyraźną kropkę nad „i”. Dwubramkowa przewaga niestety okazała się zbyt dużą przepaścią, by rudzianie mogli odrobić straty. Miejsca w tabeli pozostały niezmienione, Chmielaki na siódmej lokacie, tuż nad swoim niedzielnym rywalem.

Beer Boys Manhattan – Old Boys Witosa  4:14 (1:6)

Beer Boys Manhattan bez Bartosza Nawrockiego nie zdołało stawić czoła rozpędzonym niczym czołg Old Boys’om z Witosa. Niedawny lider z łatwością przeprawił się przez obronę gospodarzy urządzając sobie przy tym strzelecki trening. Czterech zawodników w żółto-czarnych trykotach zapracowało na niedzielny sukces. Najwięcej bramek, bo aż pięć, zanotował Damian Sadowski. Pozostała trójka , czyli Jakub Szocik, Karol Jakubczyk i Dawid Jakubczyk mogli pochwalić się hat-trickiem. Ponadto, ostatni z nich popisał się niezwykłym przeglądem pola wpisując do protokołu meczowego pięć asyst. Dla „Piwoszy” dublet między innymi na swoje konto dopisał Artur Kotecki. Old Boys po remisie i porażce z przytupem wracają na zwycięskie fale obsadzając trzecie miejsce. Beer Boys w samym środku tabeli, na szóstym stanowisku.

Snowkids – Scousers  15:5 (4:2)

Na dobrej drodze w kierunku podium znajdują się Snowkids, którzy pokazali, że mogą odnieść zwycięstwa nie tylko nad silniejszymi, jak to ostatnio zrobili w meczu przeciwko Old Boys’om, ale także udowodnić strzelecki instynkt demonstrując własne umiejętności niestety nad ostatnimi w tabeli Scousers. I choć Damian Strójwąs hat-trickiem wiele nie zdziałał, to wraz z kolegami do samego końca dzielnie walczył o jak najmniejszy wymiar kary. Podczas niedzielnego wieczoru gospodarze byli w gazie raz po raz szturmując defensywę gości. Pierwsza połowa była dość wyrównana, balonik pękł po przerwie i tutaj już Scousers zbyt wiele do powiedzenia nie mieli. Dynamicznie budowane akcje kończyły się wysoką skutecznością, a tą w głównej mierze imponował Bartosz Marędowski zdobywając sześć bramek. Cztery gole zanotował Dominik Cieszyński, hat-trickiem i trzema asystami popisał się Marek Todorski, dublet na konto wpisał Robert Majeranowski, tymczasem Łukasz Jedynski zwieńczył występ pięcioma asystami. Snowkids przeskakują Firmę ZK Grzybowice i z czwartego miejsca depczą po piętach ekipie z Witosa. Scousers nadal na samym dole ekstraligowej tabeli.

AC Bogucice – DSA Team  4:3 (4:0)

Hit kolejki oraz największe starcie wieczoru. Jak dotąd niepokonana w lidze drużyna DSA Team skonfrontowała się AC Bogucicami, które sprawiły wszystkim niemałą niespodziankę. Faworytem spotkania, patrząc na tabelę, byli oczywiście debiutanci rozgrywek, jednakże podopieczni Daniela Synala przystąpili do tej jakże ważnej rywalizacji pełni motywacji oraz stuprocentowej koncentracji. Mentalne przygotowanie widoczne było już po pierwszej połowie, gdy Bogucice sensacyjnie schodziły na przerwę z czterobramkową przewagą. Bohaterem tej części meczu był Daniel Kuliga, autor hat-tricka oraz Piotr Bryk, który strzelił rywalom gola do szatni. DSA zaskoczone i zniesmaczone przebiegiem sytuacji natychmiastowo rzuciło się do odrabiania strat. Druga połowa należała już do lidera, choć o bramki nie było łatwo. Prześlizgnięcie się przez szczelny mur obrony gospodarzy wymagał od debiutanta wiele wysiłku, lecz sztuka ta udała się Łukaszowi Dębskiemu, Tomaszowi Nolewajce i Jakubowi Grzybowskiemu. Niesamowita dramaturgia pełna walki towarzyszyła nam do ostatnich minut widowiska. Dynamika akcji oraz coraz bardziej rosnące z minuty na minutę tempo spotkania rozgrzewały zawodników i kibiców w tamten mroźny wieczór. AC Bogucice, jak przystało na byłych mistrzów, pokazały klasę stając się pierwszym w bieżącym sezonie pogromcą DSA Team. Czarny koń rozgrywek walczył do końca, lecz błędy z pierwszej części rywalizacji okazały się kluczowym elementem przerwania znakomitej passy meczów bez porażki. Pomimo wyniku DSA wciąż na czele Ekstraligi. AC Bogucice na fotelu wicelidera, a dzięki wygranej tracą już dwa punkty do pierwszego miejsca.

FC Speed Pack – Nankatsu  7:11 (3:5)

Pokaz strzeleckich umiejętności zademonstrowali nam gracze FC Speed Pack oraz zwycięskiego Nankatsu. Choć początek spotkania nie zwiastował zaciętego boju, tym bardziej że goście po ośmiu minutach prowadzili trzema bramkami. FC Speed Pack głodny punktów nie zamierzał oddawać ich bez walki rywalom, wobec czego rzucił się do odrabiania strat. Gdy po kwadransie mieliśmy 3:2 dla przyjezdnych, na boisku rozpoczęła się totalna wymiana ciosów. Po pierwszej części w korzystniejszej sytuacji była ekipa Pawła Krotkiewskiego, która po zmianie stron kontynuowała ofensywne szarże prowadzące do ostatecznego triumfu. Gra Nankatsu w głównej mierze opierała się na barkach duetu Marcin Musioł – Przemysław Choroś. Musioł tego wieczoru popisał się czterema golami, z kolei Choroś zanotował pięć idealnych podań otwierających partnerom drogę do bramki. Ponadto występ z hat-trickiem zakończył Grzegorz Robok, dublet wpisali Mariusz Kiciak i Mateusz Bugnacki. W szeregach gospodarzy hat-tricka mógł celebrować niezwykle aktywny Olaf Buja, obok niego Dawid Węgrzyk do protokołu meczowego dopisał dwa trafienia i tyle samo asyst. W małym hicie dolnej części tabeli Nankatsu okazało się lepsze od Speed Pack’u i tak też prezentuje się kolejność na ligowych szczeblach.

Firma ZK Grzybowice – Chelsea Kenzo  1:3 (0:0)

Ostatnia bitwa zamykająca meczowy harmonogram Ekstraligi była okraszona wielkimi emocjami, gdzie na punkty musieliśmy czekać aż do rozstrzygnięcia tej rywalizacji. Będąca na wysokich falach drużyna Piotra Łabusia podejmowała szukającą od kilku kolejek punktów ekipę Chelsea Kenzo. Jednakże Grzybowice nie spodziewały się, że właśnie teraz goście będą w stanie przeciwstawić się zabrzańskiej sile i urwać faworytom niezbędne oczka. Trud konfrontacji był już zauważalny w pierwszej połowie, po której na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Brak skuteczności w tej części gry musiał zostać wynagrodzony po zmianie stron. I tak też się stało. Gospodarze po golu Dawida Kaciuby w 30. minucie objęli prowadzenie. Oba zespoły niejednokrotnie częstowały się kąśliwymi strzałami, a bramkarskie interwencje, zwłaszcza Łukasza Janusa, okazały się zbawienne w późniejszych losach spotkania. Rosnąca wraz z biegnącym nieubłaganie czasem dramaturgia swoje żniwa zebrała w końcówce widowiska. W 45. minucie Michał Pluta doprowadził do wyrównania, po czym dwie minuty później Przemysław Trzcina odwraca bieg meczu. Jednakże ten spektakl miał tylko i wyłącznie jednego bohatera – Doriana Cebulskiego. Cebulski prócz dwóch wcześniejszych i jakże kluczowych asyst, w 50. minucie przypieczętował upragniony laur oraz długo wyczekiwane ligowe punkty. Chwilowe rozluźnienie, a przy tym brak koncentracji pozbawił Firmę ZK Grzybowice czwartej lokaty, tymczasem Chelsea po pięciu z rzędu porażkach znów może poczuć smak cudownie wywalczonego zwycięstwa.