Drive Shaft – Crazy Boys 24 13:2 (9:1)
Terminarz 18. kolejki zainaugurowany został jednostronnym, jak się potem okazało, pojedynkiem pomiędzy Drive Shaft a Crazy Boys 24. Ku zaskoczeniu wszystkich prowadzenie już w 3. minucie objęli goście po golu Vitaliija Pshenychnyia, które było tylko ciszą przed burzą, jaką wywołali z biegiem czasu zawodnicy Drive Shaft. Czterech nieustraszonych Mateusz Olek – Bartłomiej Leszner – Benedykt Janikowski i Paweł Olszewski doszczętnie zniszczyli defensywę rywali. Olek jako jedyny opuścił murawę z czterema bramkami, pozostała trójka dorzuciła do meczowej puli po hat-tricku. Drive Shaft kontrolował grę, z ofensywnym zacięciem budował liczne akcje stwarzając sobie dogodne sytuacje. Prosty przepis na sukces przypieczętowany został triumfem i umocnieniem się na czwartej lokacie. Szaleństwo „Chłopców” niestety przerwano, nie pomogła nawet bramka Sebastiana Gajdzika jedynie ocierająca łzy druzgocącej porażki.
MKS Balkony – FC Internationale 2:8 (2:4)
Choć szanse FC Internationale na koronę coraz bardziej się oddalają, Ukraińcy ani myślą się poddawać. Rywalizacja z MKSem Balkony zapowiadała się obiecująco, lecz zakończyła się ogromną przewagą wicelidera. Pierwsza połowa była zdecydowanie bardziej wyrównaną częścią meczu, aniżeli jej druga odsłona. Gorąco zrobiło się już po pierwszych ośmiu minutach, w których to na gola Yevheniiego Litvinskyiego z 5. minuty chwilę później odpowiedział Karol Ślęzok. Litvinskyi naprzykrzył się MKSowi w 12. minucie dając prowadzenie swojej drużynie, z kolei w 17. Oleksandr Kovalenko powiększył przewagę. Minutę później Grzegorz Jezierski zmniejszył dzielący zespoły dystans przywracając gospodarzom nadzieje. Jednakże tuż przed przerwą Litvinskyi po raz trzeci stał się katem gospodarzy. Po zmianie stron Balkonom los nie sprzyjał. Całą inicjatywę przejęli Ukraińcy, którzy po dwóch bramkach Vasyla Belzetskyia oraz jednej Viktora Bosaka i Kovalenko przypieczętowali trzeci z rzędu triumf. FC Internationale z siedmiona punktami straty za plecami Krepli Ochojec, MKS Balkony oddalił się od podium obsadzając piąte stanowisko.
FC Uwolnić Barabasza – Ajaak 3:1 (2:0)
Po trzech bolesnych porażkach „Barabasze” zdołali się podnieść i przekuć złą passę w zwycięstwo nad Ajaak. Świetna pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy pozwoliła im na rozpracowanie rywala i zejście do szatni w bojowym nastawieniu. Cień nadziei na wywalczenie upragnionych punktów wlał w 7. minucie Jan Zapiór, z kolei w 23. Kamil Kuś tylko umocnił kolegów w wierze. Twarda i nieustępliwa walka przyniosła ze sobą kartki, których sędzia nie zawahał się użyć i pokazać gospodarzom. W 35. minucie Tytus Szczepaniak pogrążył Ajaak oddalając ich szanse na uzyskanie jakichkolwiek punktów. Goście dopiero w 43. minucie za sprawą Filipa Gawina zdołali zdobyć bramkę kontaktową i jednocześnie honorową. FC Uwolnić Barabasza odkuli się, podskoczyli szczebel wyżej, na ósmą lokatę, tymczasem Ajaak na miejscu dziesiątym w strefie spadkowej.
Stara Gwardia – KS Kreple Ochojec 5:6 (2:3)
Piotr Makowski dokonał niemożliwego prowadząc Kreple Ochojec do niezwykle ważnego zwycięstwa nad Starą Gwardią. Na to spotkanie czekaliśmy wszyscy z niecierpliwością. Mająca za sobą świetny start w rundzie wiosennej jak dotąd niepokonana Stara Gwardia zmierzyła się z liderem 1 Ligi. Zapowiadało się niesamowite widowisko i zawodnicy nas nie zawiedli. Pierwszy ogień otworzyli gospodarze golem Daniela Janasa w 12. minucie. Kreple błyskawicznie odpowiedziały wypuszczając w pole karne Makowskiego. Nie minął kwadrans, a Frańczak po raz drugi notuje asystę, tym razem przy golu Arkadiusza Kępy. Makowski nie dawał za wygraną. Złapał wiatr w żagle, by w ciągu dwóch minut – w 21. i 22. – móc doprowadzić do remisu, a następnie przechylić szalę na swoją korzyść. Po zmianie stron wymiany ciosów był ciąg dalszy. Makowski przejął pałeczkę podwyższając prowadzenie Kreplom. Odpowiedzialność na swoje barki wziął kilka minut później niestrudzony Frańczak. W 34. i 35. minucie zdublował strzeleckie konto przywracając „Gwardzistów” do gry. Lecz Makowski był w gazie potęgując dramaturgię piłkarskiego spektaklu. Gdy w 44. minucie Tomasz Leja wykorzystał podanie Frańczaka na tablicy wyników znów mieliśmy remis. Wydawałoby się, że ta pełna emocji bitwa podzieli drużyny punktami, jednakże innego zdania był Makowski. Najlepszy strzelec pierwszoligowego podwórka w 45. minucie strzelił swojego szóstego gola rzutem na taśmę wyrywając gospodarzom cenne oczka. Kreple nadal rządzą w 1 lidze przerywając znakomitą passę rywala. Stara Gwardia pokazała charakter i pomimo porażki duch drużyny nie może być złamany. Gospodarze walczyli do końca, lecz w obliczu umiejętności Makowskiego musieli uznać wyższość ochojczan.
Chelsea Kenzo – KS Silesia Katowice 7:4 (3:1)
Dobrą passę w ostatnich kolejkach utrzymuje Chelsea Kenzo, o czym mogła w niedzielę przekonać się Silesia Katowice. Choć od początku katowiczanie nie należeli do grona faworytów, mimo wszystko próbowali stawić czoła zajmującej trzecie miejsce w tabeli ekipie z Czeladzi. Goście dzielnie bronili się przez pół godziny spotkania, przegrywając tylko jedną bramką. Dopiero po tym czasie Chelsea zyskała przewagę skutecznie punktując przeciwnika. Honor katowiczan próbował ratować Wojciech Zagórski, który był najbardziej aktywnym zawodnikiem przyjezdnych. Jego postawa oraz trzy bramki i asysta utrzymywały Silesię w grze. Jednakże w obliczu wyżej notowanej Chelsea okazało się to niewystarczające. Najaktywniejszym piłkarzem gospodarzy był Jakub Łukaszek, autor dwóch bramek i dwóch asyst. Obok niego z dubletem występ zakończyli także Artem Nazola i Błażej Madejczyk. Jedno trafienie do puli dorzucił Michał Szafarczyk, natomiast po drugiej stronie barykady obok Zagórskiego na listę strzelców trafił Paweł Dudek. Chelsea nadal walecznie próbuje podbić fotel wicelidera, Silesia póki co bezpiecznie nad strefą spadkową.
Harpagan of Fire – Skład Węgla i Papy Katowice 8:5 (4:5)
Długo czekaliśmy na kolejkę, w której Harpagan of Fire w końcu zdobędzie pierwsze w sezonie punkty. Najbardziej wyczekiwany przez debiutantów sukces przyszedł podczas pojedynku ze Składem Węgla i Papy Katowice. Ta niespodzianka, a zarazem sensacja z pewnością będzie śnić się gościom po nocach, gdyż wypuścili prowadzenie w ostatnich dziesięciu minutach. Gospodarze nieoczekiwanie postawili na ofensywę zaskakując rywala już w 3. minucie po bramce Damiana Czabanka. Leszek Jańczyk i Adam Laga błyskawicznie odpowiedzieli na zadany cios, lecz El Amine jeszcze szybciej skwitował zagrania przyjezdnych doprowadzając do wyrównania. S.W.i.P. za sprawą Lagi w 11. minucie znów odzyskał przewagę, którą podwyższył Rafał Kiełbowicz. Harpagan of Fire czuł, że tego dnia jest na fali i nie odpuszczając rzucił się do odrabiania strat. Ponownie El Amine, a potem Karol Amiraslanov przywrócili meczową równowagę. W 22. minucie Laga po raz trzeci wpisał się na listę strzelców dając skromne prowadzenie swojej drużynie. W drugiej połowie gospodarze z biegiem czasu zaczęli nabierać pewności siebie, a jej początkiem była bramka Parvina Najfova. Twarda walka o piłkę w każdym segmencie boiska długo nie przynosiła bramek, aż do 40. minuty. Wówczas Ulvi Musayev dał sygnał do boju. Gdy w 49. minucie Gracjan Hajder przybliżył Harpagan of Fire jedną nogą w kierunku drzwi zwycięstwa, w szeregach gospodarzy zapanowała euforia. Goście próbowali ratować się z opresji, lecz ich wszelkie ataki nie przynosiły skutku. Gwoździa do trumny katowiczanom wbił w 50. minucie Amiraslanov zwieńczając długo wyczekiwany triumf Harpaganowi of Fire.