1 LIGA Grupa A B: Dramaturgia w bitwie Silesii Katowice z No Name Team. Cudowny comeback Crazy Boys 24

Dopiero drugi tydzień katowickich rozgrywek za nami, a na szczeblach 1 Ligi emocje nie opadły aż do zamknięcia boisk. W grupie A  Ajaak pokonuje skromnie ekipę z Ławek, „Sokoły” lepsze od „Orłów” w powietrznym pojedynku, natomiast Globetek, Vestra Vesteris i Drive Shaft mogły świętować pierwsze punkty. Ponadto niesamowity comeback w pogoni za punktami notują Crazy Boys 24 powracając w końcówce spotkania z zaświatów. Tymczasem w grupie B w hicie kolejki Silesia Katowice w dramatycznych okolicznościach zgarnia punkty po starciu z No Name Team, a premierowe triumfy celebrują beniaminkowie, CAR LAB Ogniem i Szklanką oraz Bonito Murcki.  2. kolejka okraszona była podwójną dawką wrażeń, a więcej o niej w podsumowaniu…


1 LIGA Grupa A:

FC Sporting Zabrze – Globetek  3:5 (1:2)

Na długo wyczekiwane zwycięstwo czekali ukraińscy gracze Globeteku, by w niedzielę po ciężkim boju z ukraińskim Sportingiem Zabrze Przemysława Smolaka wyszarpać rywalom cenne trzy punkty. Gospodarze szczęśliwie zainaugurowali spotkanie po golu Andriija Solianyka w 7. minucie, lecz to do Globeteku należała pierwsza połowa. Bramki Serhiija Biletskyi’ego w 16. minucie oraz Denysa Yemetsa w 20. odmieniły losy konfrontacji. Goście będąc na fali tuż po przerwie błyskawicznie powiększyli przewagę trafieniem Konstiantyna Ivasiuka. Późniejsza bramka Solianyka pozwoliła Sportingowi zmniejszyć dzielącą miedzy drużynami przepaść. Jednakże najwięcej emocji wzbudziła końcówka batalii. W 42. minucie Globetek po raz czwarty wpisał się na strzelecką listę, by cztery minuty potem Andrii Kashevko mógł zminimalizować dystans. I gdy wydawało się, że Sporting będzie jeszcze w stanie powalczyć o urwanie rywalowi punktów, to przyjezdni zadają ostateczny cios wbijając gwoździa do trumny bramką Vladyslava Vaschenki. Jakże niezwykle ważny czempionat Ukraińców, którzy jeszcze niedawno reprezentowali szeregi Ekstraligi.

Vestra Vesteris – Aristocrats Saint-Germain  4:2 (1:1)

Dopiero druga kolejka piłkarskich zmagań umożliwiła Vestrze Vesteris zdobycie premierowych punktów. Jednakże pojedynek z Aristocrats Saint-Germain nie należał do tych łatwych, przynajmniej w pierwszej części spotkania. Vestra musiała czekać do 13. minuty, by objąć prowadzenie i długo je utrzymywała. „Arystokraci” odpowiedzieli tuż przed przerwą po strzale Mariusza Wójcika. Wydawałoby się, że po zmianie połów spotkanie będzie dalej zacięte i drużyny pozostaną przy obronie własnych pól karnych. Nic bardziej mylnego. Chęć zwycięstwa była dla Vestry o wiele ważniejsza, a sygnał do boju w 26. minucie rzucił Mateusz Kaczmarowski. ASG szukało okazji, lecz gospodarze prowadzenia nie zamierzali wypuścić. Mało tego, w 41. minucie Tobiasz Krawczyk podwyższa wynik wprowadzając spokój wśród kolegów. Chwila dramaturgii pojawiła się w samej końcówce pojedynku. W 49. minucie wspomniany spokój zakłócił Dawid Matusiak, dając tym samym nadzieje ASG na podział punktów. Tymczasem kropkę nad „i” w 50. minucie postawił Karol Mierzwa przypieczętowując Vestrze z trudem wywalczony triumf.

Drive Shaft – Uwolnić Barabasza  5:3 (2:1)

Zarówno Drive Shaft, jak i Uwolnić Barabasza w pierwszej kolejce zanotowali kiepski falstart. Dlatego do obecnej rywalizacji oba zespoły podeszły z chęcią zebrania trzech oczek. W 10. minucie jako pierwszemu ta sztuka udała się Patrykowi Jasowi z „Barabaszy”. Drive Shaft sfrustrowany przebiegiem sytuacji dwoił się i troił, by odmienić losy meczu. Dopiero w 21. minucie Robert Czechelius doprowadził do wyrównania. Przywrócony spokój okazał się dla gospodarzy zbawienny, gdyż chwilę później jego wyczyn powtórzył Olaf Franke. Ten sam zawodnik zdublował swoje konto tuż po przerwie skutecznie przechylając szalę na korzyść „Biało-czarnych”. W 32. minucie goście zareagowali bramką Łukasza Szczotki, na którą z kolei minutę później odpowiedział po asyście Mateusza Olka Lubomyr Melnyk. Gdy spotkanie zaczęło wchodzić na coraz wyższe obroty, Franke wraz z Olkiem w 43. minucie stworzyli świetną akcję kompletującą Franke hat-tricka. Drive Shaft nie zamierzał już wypuścić z rąk swojej punktowej zdobyczy, choć w 48. Rafał Wardziak strzałem rozpaczy jedynie zmniejszył rozmiar porażki ekipy „Barabaszy”.

Crazy Boys 24 – 4Partners Team  5:5 (1:3)

Jednym z najbardziej widowiskowych pojedynków grupy A była rywalizacja Crazy Boys 24 z  4Partners Team. Już od pierwszych minut oba zespoły postawiły na ofensywną taktykę i dynamiczny futbol. W 3. minucie Mateusz Adamczyk po podaniu Pawła Pluszke otworzył wynik meczu jednocześnie dając prowadzenie „Szalonym Chłopcom”. Goście nie zamierzali czekać z odpowiedzią, a ta została udzielona z podwójną siłą. W 4. minucie Jacek Juraszek zdołał doprowadzić do wyrównania, po czym dwie minuty potem Marcin Rygol wykorzystując asystę Juraszka przechylił szalę na stronę 4Partners. By potwierdzić przewagę w 18. minucie przyjezdni za sprawą Patryka Radeckiego schodzą pełni optymizmu do szatni. Druga odsłona zapowiadała się jeszcze goręcej. 4Partners Team po jej rozpoczęciu pogrążył rywali precyzyjnym strzałem Kamila Mankiela. W 31. minucie duet Adamczyk – Pluszke ponownie dał o sobie znać wierząc, że można odmienić losy tego spotkania. W odpowiedzi na zadany cios błyskawiczną reakcją w 34. minucie popisał się ponownie Radecki. Pięciobramkowe prowadzenie pozwoliło graczom 4Partners nieco złapać oddech i zwolnić tempo gry. Chwilowe rozluźnienie przeciwnika postanowili wykorzystać gospodarze. Zgodnie ze starym piłkarskim porzekadłem gra się do samego końca i wraz z tą myślą Crazy Boys w szaleńczym stylu podeszli do reszty tego dramatycznego widowiska. Całą odpowiedzialność na barki wziął niesamowity tego dnia duet Adamczyk – Pluszke. W 43. i 44. minucie Pluszke dwukrotnie pokonał bramkarza gości, po czym w 45. asystował przy najważniejszym golu dla jego drużyny, którego zdobył Adamczyk. Crazy Boys przebojowo zanotowali niesamowity comeback powracając z piekła do nieba. Tymczasem 4Partners z niedowierzaniem przecierali oczy na przebieg minionych sytuacji. Pewni kompletu punktów niestety po własnych błędach i braku koncentracji zostali zmuszeni się nimi podzielić.

Falcons – FC Eagles  7:3 (2:1)

W zaplanowanym na wieczór meczu wysokich lotów Falcons podejmowali FC Eagles. Szczęśliwie potyczkę rozpoczęli goście po bramce Przemysława Lechowicza w 7. minucie.  „Sokoły” potrzebowały pięciu minut, by rozwinąć swoje skrzydła i zademonstrować własne umiejętności. Bramka Patryka Paszka w 12. minucie doprowadziła do wyrównania, z kolei gol Alberta Marka z 18. minuty odwrócił przebieg potyczki na korzyść gospodarzy. Ta utrzymywała się do przerwy, a po niej „Falconsi” z impetem natarli na rywala. Trafienia Mateusza Barańskiego, Tomasza Grzegorczuka, ponowne Paszka, czy Tomasza Golasowskiego i Jacka Sobczaka całkowicie przyćmiły defensywę „Orłów”. Ci zaś odpowiedzieli jedynie dwoma golami Damiana Beczka. W powietrznej batalii „Sokoły” były lepsze i szybsze od „Orłów”, które pomimo sporej przewagi konkurenta dzielnie walczyły do ostatniego gwizdka sędziego.

PKS Gołąb Ławki – Ajaak  1:2 (1:2)

W ostatnim spotkaniu grupy A 1 Ligi PKS Gołąb Ławki stoczył morderczą walkę z Ajaak. Po pierwszym gwizdku sędziego można było zauważyć, że mecz będzie okraszony ostrą walką nie tylko o każdą piłkę, ale także nogi rywali. Bramka otwierająca konfrontację padła po strzale Bartosza Pilarka w 6. minucie. Niemniej jednak goście nie zamierzali godzić się z takim stanem rzeczy nasilając z minuty na minutę szaleńcze ataki. Skuteczne odparcie najazdów przeciwnika PKS opanował do 19. minuty, gdy linię oporu przełamał Krystian Kopiec po podaniu Jacka Borysa. Chwilową dekoncentrację „Gołębi” wykorzystał również przed przerwą Filip Jaworski, ponownie dzięki asyście Borysa, co pozwoliło Ajaak na odwrócenie losów pojedynku. W drugiej połowie sędzia miał ręce pełne pracy, bowiem bramki bardziej wyparła agresywna rywalizacja. PKS dwoił się i troił, niemniej jednak Ajaak ostatecznie zwyciężył kompletując kolejne oczka.


1 LIGA Grupa B:

Gladiators – Max Elektro Team  5:4 (3:1)

Harmonogram 2. kolejki grupy B 1 ligi zainaugurowali Gladiators oraz Max Elektro Team. „Czerwoni” po pierwszym kwadransie byli bezlitośni wobec beniaminka, za sprawą bramki Briana Guadalupe oraz dwóch goli Baligha Hamdiego. Max Elektro długo szukało swojej szansy na zdobycie trafienia kontaktowego i dopiero w 23. minucie sztuka ta udała się Arturowi Przybyłowskiemu. Po zmianie stron Alex Bruce Bage podwyższył wynik swojej ekipy, co pozwoliło wprowadzić odrobinę spokoju w jej szeregi. Jednakże goście nie zamierzali dać za wygraną, efektem czego natychmiast rzucili się do odrabiania strat. Postawienie wszystkiego na jedną kartę opłacało się, gdy w 32. oraz w 41. minucie Witold Ragan dwukrotnie celebrował pokonanie bramkarza Gladiators. W 42. minucie Hamdi kompletując hat-tricka tymczasowo oddalił zagrożenie, które dwie minuty później znowu nadeszło po precyzyjnym uderzeniu Konrada Niedbały. Ostatnie minuty to intensywna gra ofensywy Max Elektro z defensywą Gladiators, lecz zabrakło już czasu, by goście mogli urwać „Gladiatorom” punkty.

KS Kreple Ochojec – Scousers II  5:1 (4:0)

Hat-trick Miłosza Pilcha poprowadził Kreple Ochojec ku wygranej 5:1 nad rezerwami ekipy Scousers. Imponująca pierwsza połowa w wydaniu zawodnika oraz jego kolegów przybliżyła ich do potencjalnego triumfu. Goście postawili znaczny opór dopiero po przerwie, po której zdobyli gola kontaktowego za sprawą Kamila Kapitana. Jednak ochojczanie do końca pozostali skoncentrowani i mimo nacisku rywala udało im się przypieczętować pierwsze punkty piątym trafieniem.

SOCCER Barbershop No Name Team – KS Silesia Katowice  3:4 (1:2)

Hitem grupy B minionej niedzieli bez wątpienia było starcie pomiędzy SOCCER Barbershop No Name Team, a Silesią Katowice. Ciężko o wytypowanie faworyta, bowiem obie drużyny wyszły na murawę w swoich najsilniejszych składach i od pierwszych minut atmosfera widowiska coraz bardziej się podgrzewała. A jej zapalnikiem w 6. minucie był kapitan gospodarzy, Marcel Post, po strzale którego Silesia została zmuszona odrobić stratę. Po licznych próbach po kwadransie gry linię oporu udało się przełamać Wojciechowi Zagórskiemu, co pomogło katowiczanom odetchnąć z ulgą. Tym bardziej że w 21. minucie Maciej Kocjan podwyższył wynik, dzięki czemu Silesia odwróciła losy pojedynku. Druga połowa obfitowała w twardą walkę w środku pola. No Name Team z determinacją szukał okazji do wyrównania, lecz świetna tego dnia postawa Łukasza Gajdy niejednokrotnie ratowała Silesię z opresji. Golkiper katowiczan dwoił się i troił, by móc powstrzymać dynamiczne ataki gospodarzy. I gdy w 38. minucie Bartosz Stolarski, a następnie w 41. ponownie Kocjan wpisali się na listę strzelców, w szeregach przyjezdnych zapanowała euforia. Jednakże No Name Team nie zamierzał łatwo oddać rywalom punktów i postanowił walczyć do ostatniego tchu. W 44. minucie sygnał do boju przywracający nadzieje precyzyjnym oraz mocnym uderzeniem dał Mateusz Muller. Silesia całe swoje siły postawiła na obronę, by dowieźć rezultat do końca spotkania. Co prawda w 49. minucie strzałem głową porażkę zminimalizował Patryk Wojda, lecz zabrakło już czasu, by odmienić losy tego fantastycznego spektaklu. Rywalizacja pełna emocji, dramaturgii oraz zaciętej walki zakończyła się drugim z rzędu triumfem katowiczan.

1FC Katowice – CAR LAB Ogniem i Szklanką  3:6 (1:2)

Porażka minionej niedzieli zmotywowała CAR LAB Ogniem i Szklanką do próby powalczenia o pierwsze oczka z 1FC Katowice. Początek potyczki idealnie rozpoczęty przez katowiczan po strzale Aleksandra Rutkowskiego w 2. minucie. Goście przełamali się w 15. minucie, gdy do piłki doszedł Mateusz Garbocz. Jak się potem okazało jego postawa na boisku zagwarantowała drużynie z Rudy Śląskiej cenne zwycięstwo. Najwięcej emocji mogliśmy poczuć w drugiej odsłonie gry. Oba zespoły postawiły na ofensywny futbol, co zaowocowało bramkami. A po przerwie najbardziej aktywnym graczem był wspomniany Garbocz, który łącznie ustrzelił cztery gole i zanotował dwie asysty. 1FC nie pozostawało bierne, jednak prócz celnych strzałów Filipa Kozickiego oraz Rutkowskiego każde inne były zatrzymywane przez Mateusza Sochackiego. CAR LAB w lepszej dyspozycji i jako beniaminek dopisuje do ligowej tabeli trzy oczka.

Stara Gwardia – Bonito Murcki  4:9 (2:4)

Bez szans na punkty Starą Gwardię pozostawili zawodnicy Bonito Murcki. Mistrz grupy C 2 ligi ubiegłego sezonu po ostatnim potknięciu przeciwko Gladiators, tym razem od początku kontrolował spotkanie i dyktował warunki gry. Motorem napędowym drużyny gości był Edgar Nazarian, który prócz hat-tricka popisał się trzema asystami. Obok niego swoimi umiejętnościami imponował także Kamil Rekowski, strzelec dwóch bramek i autor dwóch asyst. Po przeciwnej stronie barykady hat-trickiem mógł się poszczycić Roland Urbańczyk. Jednak to za mało, by móc powstrzymać będących w świetnej dyspozycji piłkarzy Bonito.

LGT Squad – MKS Balkony  5:0 (Walkower)

Facebook
Designed by ThemeBoy