EKSTRALIGA: Zwycięskie pięć minut Hajerów. Firma ZK Grzybowice i Skrzydlaty Byk Burgery Scousers F.C. wygrywają zgodnie z planem

2.Kolejka:

Chelsea Kenzo – PGG Hajery  4:5 (3:2)

Drugi tydzień zmagań Ekstraligi rozpoczęliśmy od spotkań zespołów, które jako jedyne nie zdołały jeszcze zdobyć punktów. Pierwszym z nich jest Chelsea Kenzo podejmująca w niedzielny wieczór PGG Hajerów. Drużyny od pierwszych minut nie zamierzały się rozpieszczać grając w otwarty futbol. Prowadzenie w 4. minucie objęli goście po golu Jakuba Pelweckiego. Chelsea potrzebowała niecałego kwadransa, by wyrównać pojedynek. Bramka Błażeja Madejczyka wyraźnie napędziła kolegów i w ciągu następnych kilku minut mogliśmy zauważyć efekty zmiany w stylu gry ekipy z Czeladzi. Dublet Kamila Przybylaka z 18. i 22. minuty błyskawicznie zmienił bieg wydarzeń i to gospodarze mogli schodzić na przerwę w lepszych humorach. Jeszcze w 24. minucie Mateusz Wąchała zdołał zminimalizować rozmiar porażki. Porażki, która po przerwie coraz bardziej stawała się faktem po trafieniu Macieja Olczaka z 35. minuty. Wydawało się, że Chelsea jest bliższa pierwszego triumfu, lecz Hajery jeszcze ostatniego zdania nie powiedzieli. Kluczowe były ostatnie minuty, które całkowicie odmieniły losy widowiska. Gdy w 46. minucie Robert Kubala pokonał Daniela Mironenko, w obozie przyjezdnych wyraźnie odżyła nadzieja. Prawdziwa dramaturgia pojawiła się chwilę potem po wyrównującym trafieniu Sebastiana Domańskiego. Chelsea zdekoncentrowana próbowała bronić wyniku, lecz PGG szło za ciosem. Niczym pędząca lokomotywa goście nie byli już do zatrzymania. Stawiając wszystko na jedną kartę zaryzykowali i w ostatniej minucie spotkania Mariusz Kaczmarczyk wręcz wyszarpuje Chelsea praktycznie pewną wygraną. Przebyta z piekła do nieba droga zapewniła Hajerom pierwsze ligowe punkty wywalczone w ogromnym bólu.

KS Silesia Katowice – PKS Gołąb Ławki  0:9 (0:2)

W drugim spotkaniu z udziałem beniaminków PKS Gołąb Ławki boleśnie zdeklasował Silesię Katowice. Gospodarze jeszcze w pierwszej połowie dzielnie trzymali szyki obronne pozwalając sobie na utratę zaledwie dwóch goli. Najbardziej brutalna okazała się druga odsłona, w której „Gołębie” nie oszczędzali rywala. Spokojna i składna gra każdej z formacji, mądre rozgrywanie piłki oraz bezbłędna skuteczność zagwarantowały gościom kolejnych siedem bramek. Najskuteczniejszy w tym dniu z hat-trickiem i dwoma asystami był Jędrzej Krawczyk oraz z dubletem na koncie Tomasz Wentkowski. Silesia próbowała i walczyła, lecz wszelkie strzały były zatrzymywane przez świetnie spisującego się Dawida Apajewskiego. Nic dodać, nic ująć, PKS po 2. kolejce poszybował wysoko, Silesia niestety notuje drugi falstart z rzędu.

Firma ZK Grzybowice – Stara Gwardia  8:4 (2:1)

Godzinę później na boiska „Hetmana” wybiegli potencjalni kandydaci do trofeum. Z jednej strony były mistrz Katowic, Firma ZK Grzybowice podejmowała Starą Gwardię. Mimo iż faworyt tej pary był nam znany, to zabrzanie z pewnością nie spodziewali się, że przyjdzie im stoczyć ciężką walkę o punkty. Walkę, w której bohaterami został duet Piotr Makowski – Michał Orzeszyna. Już pierwsza połowa pokazała nam, że „Gwardziści” nie zamierzają łatwo oddawać meczu. Co prawda po kwadransie gry gospodarze objęli dwubramkowe prowadzenie po dublecie Makowskiego, lecz kolejne minuty należały do Starej Gwardii, a zwłaszcza swoje pięć minut miał Eugene Grui. Strzeleckie umiejętności zdążył zaprezentować jeszcze tuż przed przerwą zdobywając trafienie kontaktowe. Po zmianie stron Grui dołożył dwie bramki przechylając ku zdziwieniu zabrzan szalę na swoją korzyść. W 31. minucie Orzeszyna wyrównał spotkanie, które w 37. minucie znów pod swoje dyktando zaczęła prowadzić Stara Gwardia. Gol Arkadiusza Kępy zwiastował niemałą niespodziankę. Firma ZK chcąc myśleć o wygranej musiała wzmocnić pressing. Na efekty ofensywnego nastawienie gospodarze nie kazali nam długo czekać. W ciągu ostatnich dziesięciu minut wspomniany wcześniej duet urządził sobie strzelecką kanonadę. Niezawodny jak zawsze Makowski skompletował pięć bramek, a Orzeszyna do puli dołożył hat-tricka. Ich postawa na boisku napędzała cały zespół i co najważniejsze, zapewniła ważny, drugi z rzędu triumf.

FC Internationale – Skrzydlaty Byk Burgery Scousers F.C.  3:7 (1:3)

Równolegle swoją bitwę z FC Internationale rozgrywał aktualny mistrz Katowic, Skrzydlaty Byk Burgery Scousers F.C. Goście bez żadnych wątpliwości już po sześciu minutach weszli w spotkanie z przytupem otwierając je bramkami Oliwiera Buchczika i Oskara Solika. Ukraińcy trafienie kontaktowe zdobyli w 10. minucie po strzale Vasyla Belzetskyi’a. Jeszcze przed przerwą Franciszek Stachoń podwyższył prowadzenie, dzięki czemu „Byki” mogły ze spokojem zejść na przerwę. Początek drugiej połowy wiele nie różnił się od poprzedniczki. Dwie szybko przeprowadzone akcje zakończone dwoma bramkami Buchczika nie tylko pomogły mu skompletować hat-tricka, ale i oddaliły zagrożenie ze strony gospodarzy. I choć Mukhamedali Auyelbek w 40. oraz Oleksandr Kovalenko w 41. minucie spróbowali nastraszyć „Scousersów”, ci niewzruszeni zrewanżowali się golami Szymona Zielonki i Kosmy Zawady. Skrzydlaty Byk Burgery Scousers F.C. wedle prognoz odprawia FC Internationale z kwitkiem zasiadając tym samym na ekstraligowym tronie.

FC Jaśkowice – CJDR Katowice  3:1 (3:1)

Przy ostatniej parze, którą skonfrontował ze sobą niedzielny harmonogram trudno było wyłonić zwycięzcę. FC Jaśkowice stanęły przed niełatwym zadaniem ujarzmienia nieprzewidywalnego CJDR Katowice. I wbrew spekulacjom gospodarze rozegrali świetną pierwszą połowę, która jak się potem okazało była kluczowa. Dwie szybko strzelone bramki Gabriela Spyry – w 2. i 8. minucie – praktycznie ułożyły spotkanie. FC Jaśkowice mając asa w rękawie kontrolowały przebieg spotkania narzucając własne tempo i warunki. Na kolejne trafienia zawodnicy kazali nam czekać prawie do przerwy, wówczas w 22. minucie Spyra skompletował sobie hat-tricka. CJDR przebudziło się dopiero w 23. minucie zdobywając kontaktowe trafienie za sprawą Olgierda Opałki. Wydawało się, że w drugiej połowie ujrzymy kontynuację walecznej bitwy, lecz prócz twardej walki i niewykorzystanych sytuacji bramek niestety już nie ujrzeliśmy. FC Jaśkowice w strugach potu dowiozły trzy punkty do końca, a katowiczanie, mimo prób i starań, tym razem musieli przełknąć gorycz porażki.