EKSTRALIGA: Walka o mistrzostwo Katowic rozpoczęta. DSA Team i Scousers odnoszą sensacyjne zwycięstwa
Dwa miesiące wakacyjnego odpoczynku wystarczyły, by w pełni zaostrzyć apetyt przed nadchodzącymi zmaganiami w Katowickiej Lidze Szóstek. Tym bardziej że nowy system rozgrywek wprowadzony przez organizatorów nie tylko podniesie poziom każdej z lig, ale przede wszystkim zagwarantuje emocje we wszystkich spotkaniach. Obecny sezon to sezon wielu zmian, nowych wyzwań i nadziei. A inauguracyjna kolejka już na wstępie pokazała, że drużyny podczas wakacji nie próżnowały i do zawodów podchodzą z pełną mobilizacją. Liczne wzmocnienia, sparingi oraz głód piłkarskich wrażeń rosnący wśród zawodników zapowiadają niesamowitą rywalizację na każdym ligowym szczeblu.
Ekstraliga przyszykowała nam na otwarcie nie lada sensacje. Zwycięstwa debiutującego DSA Team nad Beer Boys Manhattan oraz Scousers z Firmą ZK Grzybowice czynią z triumfatorów kandydatów na czarnych koni bieżącego sezonu. Ponadto pewne trzy punkty wylądowały na koncie AC Bogucic, Old Boys Witosa, jak i Chelsea Kenzo. Bliscy sprawienia niespodzianki graczom Snowkids byli Chmielaki, lecz finalnie faworyci tej rywalizacji odparli atak wychodząc tutaj z podniesioną ręką. Pierwsza kolejka pokazała nam, że Ekstraliga w sezonie 2022/2023 zapowiada się naprawdę ekstra…
EKSTRALIGA
Beer Boys Manhattan – DSA Team 4:8 (1:3)
Iście brawurowym wejściem na ekstraligowe salony pierwszą kolejkę zainaugurowało DSA Team pokonując rewelację minionego sezonu z czwartego miejsca, Beer Boys Manhattan. Debiutanci rozgrywek rzucili się na głęboką wodę startując w najmocniejszej klasie rozgrywkowej Katowickiej Ligi Szóstek, jednakże doświadczenie graczy z jakimi zaszczyt będzie miał występować kapitan zespołu, Maksym Kravets, z pewnością przyniesie cenne zdobycze punktowe. Już podczas starcia z „Piwoszami” mogliśmy obserwować kunszt strzelecki Yevhena Verhuna, bohatera spotkania i autora czterech bramek oraz samego Kravetsa, któremu dwukrotnie udało się pokonać golkipera gospodarzy. Po jednej bramce dołożyli Paweł Barczak oraz Jakub Grzybowski. Po drugiej stronie barykady najbardziej aktywnym piłkarzem był strzelec hat-tricka, Bartosz Nawrocki. Beer Boys muszą przełknąć inauguracyjną gorycz porażki, tymczasem DSA Team pokazując swoje waleczne oblicze może stać się jednym z czarnych koni Ekstraligi.
Firma ZK Grzybowice – Scousers 4:5 (1:2)
Za największą niespodziankę pierwszej kolejki można uznać zwycięstwo Scousers nad dawnym Skrzydlatym Bykiem, który w bieżącym sezonie będzie występował pod logiem i marką Firmy ZK Grzybowice. I nie byłoby w tym wydarzeniu nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż Scousers trafili do Ekstraligi w dość szczęśliwych okolicznościach, w dodatku można śmiało powiedzieć, że na własne życzenie. Rezygnacja Gladiators i MKSu Balkony, czyli wicemistrza i brązowego medalisty 1 Ligi ubiegłego sezonu, z przysługującego im awansu do Ekstraligi otworzyła furtkę Scousersom, którzy odważnie podjęli rękawice i ochoczo zameldowali się wśród najlepszych w katowickich rozgrywkach. Faworytem pojedynku była ekipa Piotra Łabusia, lecz to goście jako pierwsi mogli celebrować gola po strzale Damiana Strójwąsa w 11. minucie. Chwilę później los uśmiechnął się do ZK, gdy po niefortunnym uderzeniu piłkę do własnej siatki skierował Michał Krawczyk. Na szczęście w 15. minucie Kacper Strzelecki naprawia błąd kolegi i ponownie wyprowadza swój zespół na prowadzenie. Po zmianie stron Scousers z impetem zaatakowali rywala, a owy zamiar został zwieńczony bramką Patryka Jędrysiaka. Grzybowice rzuciły się do odrabiania strat i błyskawicznie w ciągu kilku minut Daniel Paszek oraz Sebastian Kujawa doprowadzili do wyrównania. Gdy w 40. minucie Tomasz Peteja przechyla szalę na korzyść Scousers, w 42. minucie Mateusz Wystop błyskawicznie studzi zapały nowicjuszy. Dramaturgia meczu wzrosła jeszcze bardziej, a emocje skrajnie sięgały zenitu. Jednakże bohaterem jakże ciężkiej batalii został Strzelecki trafiając w światło bramki dosłownie w ostatnich sekundach zażartego boju. Scousers sensacyjnie pokonali Firmę ZK Grzybowice 5:4, dzięki czemu mocnym akcentem mogli zaznaczyć swój debiut w Ekstralidze.
AC Bogucice – Lightnings Ruda Śląska 6:4 (3:1)
Kilkuletni staż oraz doświadczenie AC Bogucic w katowickich rozgrywkach wzięły górę nad debiutującym Lightnings Ruda Śląska. Choć to nowicjusze objęli prowadzenie w 17. minucie po strzale Dominika Szola. Entuzjazm przyjezdnych nie trwał długo, bowiem w 20. minucie Daniel Langner doprowadza do wyrównania, a Karol Borysiuk w 22. i 24. minucie podwyższa wynik bogucickiego zespołu. Po przerwie, w 30. minucie, czwarte trafienie dla teamu Daniela Synala notuje Łukasz Jagiełło, lecz jego wyczyn szybko został zniwelowany. Rywale potrzebowali zaledwie dwóch minut, by zminimalizować rozmiary porażki. Bramki Mirosława Woźnicy i Michała Kusza przywróciły Lightnings nadzieje na korzystny rezultat. Jednakże niebezpieczne ataki wyprowadzone przez gospodarzy w 41. minucie, a następnie w 47. postawiły mocną kropkę nad „i” w postaci goli Artura Kubickiego oraz Gustawa Tomkowicza. Rudzianie nie zdołali odrobić strat, mimo celnego strzału na otarcie łez Kamila Kasińskiego w 49. minucie. Lightnings dzielnie walczyło o pierwsze punkty, choć terminarz na samym początku nie był dla nich łaskawy zestawiając debiutantów z wicemistrzami Katowic, a niegdyś mistrzami stolicy Śląska.
FC Speed Pack – Old Boys Witosa 5:8 (1:4)
Mistrzostwo 1 Ligi zdobyte przez Old Boys Witosa premiowało zespół Daniela Szocika do włączenia się do gry o tytuł katowickiego hegemona. W związku z tym kapitan „Żółto-czarnych” nie próżnował i dokonując solidnych wzmocnień przystąpił do pierwszego spotkania z FC Speed Pack z bojowym nastawieniem. Wprawdzie trafienie rozwiązujące worek z bramkami zanotował w 2. minucie Mateusz Rawicki, to w szybkim tempie chwilę później Dariusz Granek precyzyjnym uderzeniem wyjaśnił niedawne zajście. Old Boysi potrzebowali kwadransa, by ponownie zagrozić bramce gospodarzy. A właściwie główny udział przy dwóch kolejnych trafieniach miał duet Aleksander Skrobol – Dawid Jakubczyk, zakończony golami Skrobola i asystami Jakubczyka, nowych nabytków ekipy z Witosa. Pierwszą połowę bramką zwieńczył Nicolas Sprus, również po raz pierwszy zakładający żółto-czarne barwy. FC Speed Pack w drugiej odsłonie spróbował się podnieść, czego dowodem były dwa gole Adriana Pietrzyka, w 27. i 29. minucie. Jednakże dynamika i umiejętności Sprusa w 35. oraz 39. minucie przybliżyły gości do zwycięstwa. Gwoździe do trumny beniaminkowie przybili jeszcze dwukrotnie, w 43. minucie za sprawą Daniela Wodnioka, a także w 46. znakomity występ bramką podsumował Jakubczyk. Co prawda FC Speed Pack w końcówce pokusił się o dwa gole, lecz w ostatecznym rozrachunku to Old Boys Witosa udanie i pewnie zainaugurowali rozgrywki w Ekstralidze.
Nankatsu – Chelsea Kenzo 2:6 (2:3)
Hat-trick Michała Szafarczyka poprowadził Chelsea Kenzo do pokaźnego zwycięstwa nad Nankatsu 6:2. Chelsea po pierwszym sezonie w Ekstralidze zdążyła rozeznać się w terenie, poznać podwórkowych rywali, co przełożyło się na grę i skuteczność niedzielnej konfrontacji. I choć pierwsza połowa obfitowała w wyrównaną walkę zakończoną minimalną przewagą gości, to w drugiej transzy zespół z Czeladzi rozdawał karty. Obok Szafarczyka na listę strzelców wpisał się Sebastian Wilkosz oraz Przemysław Trzcina. W przypadku Nankatsu bramką i asystą mógł poszczycić się Paweł Szklarecki oraz jednym golem Mariusz Kiciak. Nic dodać, nic ująć, trzy punkty lądują na konto Chelsea Kenzo.
Snowkids – Chmielaki 6:3 (1:3)
Na deser ekstraligowych zmagań zostawiliśmy sensacyjnego triumfatora Pucharu Katowic oraz brązowego medalistę minionego sezonu – Snowkids, którzy w niedzielny wieczór na murawie Hetmana spotkali się z Chmielakami. Debiutująca w lidze drużyna nie przestraszyła się faworytów i od pierwszych minut postanowiła stawić gospodarzom niemały opór. A na pierwszą bramkę musieliśmy czekać kwadrans, kiedy to do siatki piłkę skierował Kamil Łankiewicz. Kolejne niespodziewane trafienia dla Chmielaków padły w ciągu ostatnich pięciu minut, po strzałach Adriana Kociuby i Kamila Jurskiego. W międzyczasie bramkę kontaktową zdobył kapitan Snowkids, Marek Todorski. Debiutanci boleśnie nadepnęli gospodarzom na odcisk, a o konsekwencjach ich zuchwałego występku mogli przekonać się tuż po przerwie. Snowkids wyszli na murawę zmobilizowani, z wiarą, że trzy punkty jeszcze im nie uciekły. Gole Łukasza Jedyńskiego oraz Kamila Lewandowskiego przywróciły remisowy stan oraz ogromne pokłady nadziei. Jednakże ten wieczór należał do Patryka Wnuka, który w ciągu siedmiu minut (w 41.,46. i 48. minucie) dokonał potrójnego dzieła zniszczenia. Goście zdezorientowani przebiegiem sytuacji mogli jedynie z niedosytem obserwować radość zdobywców katowickiego pucharu. Zlekceważenie nowicjuszy mogło doprowadzić do katastrofalnego w skutkach wydarzenia, lecz na szczęście doświadczenie, zimna krew oraz przede wszystkim kunszt strzelecki Patryka Wnuka uratowały Snowkids spod gilotyny Chmielaków.