EKSTRALIGA: DSA Team powraca na ligowy tron. Scousers po raz kolejny szokują rywali

Beer Boys Manhattan – Snowkids  4:9 (1:3)

Snowkids na wysokiej fali. Niepokonani jak dotąd w rundzie wiosennej zdobywcy Pucharu Katowic w niedzielę odesłali do domu Beer Boys Manhattan. Początek spotkania poszedł po myśli gospodarzy, którzy za sprawą bramki Mateusza Cyganika w 7. minucie i asyście Artura Koteckiego objęli prowadzenie. Lecz Snowkids własny błąd szybko naprawiło i to z nawiązką. W 10. minucie Kamil Lewandowski doprowadził do remisu, by sześć minut później przechylić szalę. W 23. minucie Łukasz Todorski podwyższył rezultat, dzięki czemu goście mogli zejść na przerwę w optymistycznych nastrojach. Po zmianie stron duet Cyganik – Kotecki ponownie dał o sobie znać. Tym razem Kotecki pewnym uderzeniem zmniejszył rozmiar porażki. Kolejne minuty obfitowały w ostrą wymianę ciosów. Gdy w 35. minucie Ł. Todorski trafił do siatki po raz drugi, „Piwosze” odpowiedzieli golem Bartka Nawrockiego. Chwilę później Lewandowski skompletował hat-tricka, ale jego cieszynkę przyćmił w 39. minucie Cyganik. Ostatnie dziesięć minut okazało się katastrofalne w skutkach dla gospodarzy. Jeden błąd sprawił, że obrona Beer Boys legła w gruzach, co brutalnie wykorzystali rywale. Bramka Dominika Cieszyńskiego w 40. minucie, jak się potem okazało, otworzyła Snowkids drzwi do zwycięstwa. W 43. minucie do puli czwarte meczowe trafienie dołożył Lewandowski, a strzelecki koncert dubletem zwieńczył Marek Todorski. Beer Boys z czwartą porażką z rzędu znalazło się na ósmym miejscu, tymczasem triumfatorzy tego pojedynku póki co na trzecim stopniu, jednakże pewnym krokiem zmierzają ku najwyższemu miejscu na podium.

Lightnings Ruda Śląska – Old Boys Witosa  4:10 (2:5)

Po dwóch wpadkach ekipa z Witosa wyszła na murawę przeciwko Lightnings jako faworyt. Chcąc wciąż walczyć o najwyższe cele tego spotkania przegrać nie mogła. Lecz gospodarze zadania rywalowi nie zamierzali ułatwiać wychodząc na prowadzenie w 8. minucie po bramce Dominika Szola. Old Boysi wiedzieli, że na tym etapie rozgrywek nie ma żartów i wykorzystując swój potencjał rzucili się do ataku. Na odpowiedź długo nie czekaliśmy, bo duet Damian Sadowski – Rafał Zaborowski wziął całą grę na siebie. Po kwadransie gry goście objęli solidne prowadzenie, które jeszcze przed przerwą zdążyli podwyższyć. W drugiej połowie kontynuowali wcześniejszą taktykę, dzięki czemu opanowali każdy sektor boiska. Lightnings dwoili się i troili, lecz tylko Szol czterokrotnie znalazł sposób, by pokonać golkipera gości. W przypadku Old Boys Sadowski zdobył podwójnego hat-tricka, z kolei Zaborowski popisał się czterema asystami i jedną bramką. „Żółto-czarni” na czwartym miejscu nadal mają szansę, by włączyć się do gry o mistrzostwo Katowic.

Chelsea Kenzo – Scousers  1:4 (0:0)

Kolejne zwycięstwo Scousers stało się faktem, a zarazem sensacją. Bowiem w konfrontacji z Chelsea Kenzo to gospodarze byli faworytem do wygrania spotkania, tym bardziej że rozpoczęli wiosnę z przytupem zgarniając komplet możliwych punktów. Gdy pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem zespół z Czeladzi z pewnością czuł niepokój, ze ta potyczka nie idzie po ich myśli. Gorąco zrobiło się dopiero w 34. minucie po golu Dawida Griksy otwierającego wynik tego wydarzenia. Chelsea zareagowała błyskawicznie uderzeniem Krzysztofa Pasternaka. Skoro pierwsze koty za płoty i obie drużyny przetarły boiskowe szlaki mogliśmy w końcu obejrzeć ciekawe widowisko. Widowisko, podczas którego o wiele pewniej czuli się zawodnicy Scousers, co też podkreślili w późniejszym czasie. Bramka Kacpra Strzeleckiego w 38. minucie jeszcze bardziej podgrzała atmosferę, a trafienie Szymona Widurskiego z 43. całkowicie zszokowało nie tylko kibiców, ale przede wszystkim samą Chelsea. Gospodarze walczyli, szukali podbramkowych okazji, lecz Paweł Zgodziński nie dał się tego wieczoru przechytrzyć. Gwoździem do trumny pogrążającym przeciwnika była druga bramka Strzeleckiego przynosząca cenne zwycięstwo. Scousers nadal w czerwonej strefie, lecz ciągle z szansami na jej opuszczenie. Chelsea Kenzo niezmiennie na szóstej lokacie.

Firma ZK Grzybowice – AC Bogucice  8:2 (2:1)

Hit kolejki na korzyść Firmy ZK Grzybowice, która pozbawiła AC Bogucice krzesła lidera. Ekipa Piotra Łabusia, podobnie jak Snowkids, rozpoczęła rundę wiosenną z przytupem celebrując każde z czterech marcowych spotkań. W starciu z Bogucicami trudno było wyłonić laureata, aczkolwiek „Zieloni” mają za sobą jedną wpadkę z połowy miesiąca. I choć to oni w 3. minucie otworzyli wynik, to jednak cały mecz był pod kontrolą zabrzan. Skromne prowadzenie do przerwy, po zmianie stron zostało sukcesywnie podwyższane, a w efekcie sfinalizowane sensacyjnym nokautem powodującym niezwykle istotną roszadę na czele tabeli. Bohaterami ważnego czempionatu zostali Miłosz Ćwielong – dwie bramki i dwie asysty – oraz Artur Koschny, autor dwóch goli i asysty. Dla Bogucic dublet zanotował Piotr Bryk.

Nankatsu – DSA Team  3:13 (2:3)

Ostatnim, zaplanowanym na niedzielne zmagania spotkaniem było starcie Nankatsu z DSA Team, które można było nazwać meczem dwóch połów. W pierwszej części obejrzeliśmy wyrównane i zacięte widowisko obfite w ostrą wymianę ciosów. Jednakże to goście ze skromnym prowadzeniem schodzili do szatni w lepszych nastrojach. Druga odsłona stanowiła już inny obraz gry. DSA nie zamierzało czekać na ataki Nankatsu i samo postanowiło z pressingiem uderzyć na rywala. Ofensywny futbol połączony z wysoką skutecznością przyniósł dwucyfrowy rezultat. Zaskoczeni przebiegiem sytuacji  gospodarze byli bezradni wobec dominacji nowego lidera Ekstraligi. Najbardziej aktywnym graczem tej jednostronnej potyczki był Yevhen Verhun, zdobywca siedmiu goli i asysty. Obok niego Serhii Lapa popisał się dubletem i trzema asystami. Z dwoma trafieniami na listę strzelców wpisał się również Jan Januszek, tymczasem Jakub Borowiec zanotował pięć asyst.

Chmielaki – FC Speed Pack  5:0 (walkower)