EKSTRALIGA: AC Bogucice i Old Boys Witosa dzielą się zdobyczą punktową w hicie kolejki

DSA Team – Lightnings Ruda Śląska  10:1 (5:1)

Nieposkromiony czarny koń katowickiej Ekstraligi po raz ósmy ośmieszył ligowego rywala. W niedzielę ofiarą bezwzględnego kata padły „Błyskawice” z Rudy Śląskiej. DSA Team od pierwszych minut zaczął dyktować tempo spotkania na własnych zasadach. Pełna kontrola w obydwu połowach sprawiła, że gospodarze odnieśli pewne i bezapelacyjne zwycięstwo 10:1. Przez pierwszy kwadrans Lightnings starał się dotrzymywać kroku przeciwnikowi, a w 15. minucie bramkę kontaktową zdobył Justyn Sławik. Jednakże na rozpędzonych niczym czołg debiutantach akcja ta nie zrobiła żadnego wrażenia. Konsekwencja, a przede wszystkim wysoka skuteczność okazały się kluczem do podtrzymania niesamowitej serii ośmiu wygranych z rzędu. Bohaterem jednostronnej potyczki został Łukasz Dębski, autor dwóch goli i dwóch asyst. Dubletem i jedną asystą mogli pochwalić się także Tomasz Nolewajka oraz Yevhen Verhun. Z kolei kapitan DSA, Maksym Kravets, tego dnia zanotował jedynie trzy asysty. Nic dodać, nic ująć. DSA Team na czele Ekstraligi, Lightnings na miejscu ósmym.

Chmielaki – Scousers  4:2 (1:1)

Scousers wciąż nie potrafią znaleźć sposobu, by uciec rywalom spod gilotyny. Pojawiająca się na horyzoncie szansa rywalizacji z debiutantem ligi, Chmielakami, była dogodną okazją na przerwanie złej passy. I do pierwszej połowy zawodnicy w żółto-czerwonych trykotach utrzymywali równy poziom schodząc do szatni przy jednobramkowym remisie, przy którym na strzał Kamila Jurskiego z 5. Mminuty pięć minut później odpowiedział Nikodem Sułkowski. Balonik optymizmu pękł po zmianie stron, gdy Kamil Łankiewicz w 29. minucie daje prowadzenie gospodarzom, a w 32. Daniel Marzec podwyższa przewagę. Szansa Scousers na zgarnięcie choćby punktu zaczęła się coraz bardziej oddalać. Dopiero w 44. minucie Paweł Zgodziński celnym uderzeniem zmniejszył dzielący dwie ekipy dystans. Niepozorne spotkanie w końcówce nabrało rumieńców. Lecz drugie trafienie Łankiewicza z 49. minuty całkowicie pozbawiło Scousers wszelkich złudzeń. Chmielaki po słabym starcie z meczu na mecz łapią wiatr w żagle ucząc się walczyć z ligowymi rywalami. Na chwilę obecną debiutanci zajmują siódme miejsce, tymczasem Scousers od siedmiu kolejek ciągle szukają punktów, by zmienić swoją beznadzieją sytuację.

AC Bogucice – Old Boys Witosa  4:4 (2:2)

Wielki mecz na szczycie ligowej tabeli, gdzie zarówno AC Bogucice, jak i Old Boys Witosa w swojej historii znają smak mistrzostwa Katowic. Teraz obydwu zespołom przyszło skonfrontować się w bezpośredniej walce na poziomie Ekstraligi. Od pierwszych minut można było poczuć atmosferę niezwykle zaciętego pojedynku. Tym bardziej że pierwsza bramka padła już w 7. minucie po strzale Dariusza Granka. Gospodarze długo nie zwlekali z odpowiedzią błyskawicznie przechylając szalę na własną korzyść. Gola wyrównującego w 10. minucie zdobył Piotr Bryk, a trzy minuty później asystował przy bramce Karola Borysiuka. Bogucice trzymając rękę na pulsie kontrolowali tempo gry, odsyłając rywala na swoją połowę. Dopiero w 23. minucie Damian Sadowski przeciął linię oporu gospodarzy, dzięki czemu ekipa z Witosa mogła zejść na przerwę ze spokojną głową. Druga odsłona obfitowała w jeszcze większe emocje, a walka o piłkę toczyła się w każdym sektorze boiska. Obie drużyny budowały ataki pozycyjne stwarzając zagrożenie dla bramkarzy. Konsekwentni w realizacji zamierzonych działań byli podopieczni Daniela Synala, którzy jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 35. minucie z drugiego meczowego podania Daniela Langnera tym razem skorzystał Kamil Kopeć, a dwie minuty później powtórkę z rozrywki rywalom zapewnił duet Bryk – Borysiuk, po czym „Borys” dubluje swoje strzeleckie konto. Witosa na kolanach, lecz do końca meczu pozostało jeszcze trochę czasu. Pełna mobilizacja oraz nieustająca wiara sprawiły, że „Żółto-czarni” resztkami sił postanowili rzucić się do odrobienia strat stawiając wszystko na jedną kartę. W 44. minucie Jakub Szocik stał się współautorem drugiej bramki Sadowskiego przynoszącej nadzieje na odmianę losów spotkania. I gdy wydawałoby się, że AC Bogucice wyjadą z kompletem punktów, w 48. minucie Konrad Odziemek po trzeciej już meczowej asyście Szocika wyrywa gospodarzom z rąk cenny punkt. Niesamowity spektakl okraszony walką oraz dramaturgią do ostatnich minut regulaminowego czasu gry. AC Bogucice i Old Boys Witosa dzielą się punktami zarówno w niedzielnym boju, jak i w ligowej tabeli. Do DSA Team tracą pięć punktów, zatem rywalizacja o miejsca na podium wchodzi w niezwykle emocjonującą fazę.

Beer Boys Manhattan – Nankatsu  5:4 (3:1)

Beer Boys Manhattan wykorzystując słabszą w bieżącym sezonie formę Nankatsu musieli stanąć na wysokości zadania, by urwać z pozoru łatwe punkty. Jednakże Paweł Krotkiewski i jego drużyna nie zamierzali oddawać spotkania bez walki. „Piwosze” już po dziesięciu minutach rozdawali karty, gdy dwukrotnie do sędziowskiego protokołu trafił niezwykle skuteczny Bartosz Nawrocki. Nankatsu potrzebowało trzech minut, by Krotkiewski zdobył gola kontaktowego. Chwilę później czerwoną kartką został ukarany Patryk Fichna, co wykorzystali w 17. minucie rywale, a właściwie Sylwester Sobczyk wykorzystując podanie Nawrockiego. Ten sam zawodnik powtórzył swój wyczyn po przerwie dając Beer Boys sporą przewagę. Będący jedną nogą ku zwycięstwu gospodarze nieco odpuścili popełniając błędy kosztujące utraty ważnych bramek. Nankatsu w ciągu trzech minut w niesamowitym stylu zdołało odrobić straty doprowadzając do remisu. Dwa gole Przemysława Chorosia i asysta Chorosia przy trafieniu Grzegorza Roboka wystarczyły, by zszokować nie tylko kibiców, ale przede wszystkim samych rywali. Jednakże będący tego dnia w wysokiej formie Nawrocki w 43. minucie wziął odpowiedzialność na własne barki i po dwójkowej akcji skierował piłkę do Jakuba Doleckiego, a ten umieścił ją w siatce. Beer Boys cudem unikają niespodzianki, mając świadomość tego, że chwila nieuwagi oraz dekoncentracji może być katastrofalna w skutkach. Koniec końców zwycięstwo wiedzie ich na szóstą lokatę, z kolei Nankatsu po pięknej grze oraz niebywałej woli walki musiało uznać wyższość rywala, a tym samym zasiąść na dziesiątej pozycji.

Firma ZK Grzybowice – FC Speed Pack  6:4 (2:2)

Będąca bez porażki w sześciu meczach Firma ZK Grzybowice w niedzielę pokonała zajmujący przedostanie miejsce FC Speed Pack. Choć po pierwszej połowie goście nieźle naprzykrzyli się faworytowi tego spotkania. Wymiana ciosów, na którą udanie odpowiadał Tomasz Wentkowski, była efektem poprzedzających jego trafienia bramek Bartosza Borowca i Tymoteusza Wojdanowskiego. Grzybowice dopiero po przerwie postawiły na zwiększenie pressingu, co zaowocowało kolejnymi golami dającymi sporą przewagę. Miłosz Ćwielong, po raz drugi Wojdanowski oraz Mateusz Wystop w ciągu pięciu minut odmienili losy bitwy. W 33. oraz 37. minucie Adrian Pietrzyk i Fabian Wlaź niespodziewanie zaskoczyli oponenta błyskawicznymi ripostami. Lecz w 38. minucie Wystop oddalił zagrożenie przyczyniając się tym samym do zawiązania worka z bramkami. Drużyna Piotra Łabusia notuje kolejny komplet punktów plasujący ją na czwartym miejscu. Determinacja i doświadczenie pomogły w realizacji celu, aczkolwiek brawa dla FC Speed Pack, który wypruł żyły, by zgotować gospodarzom niełatwą przeprawę.

Snowkids – Chelsea Kenzo  13:4 (7:1)

Dwie bramki i sześć asyst Łukasza Jedyńskiego oraz sześć goli i dwie asysty Bartosza Marędowskiego pomogły Snowkids w osiągnięciu miażdżącego triumfu podczas potyczki z Chelsea Kenzo. Gospodarze bez żadnych problemów radzili sobie z defensywą Chelsea raz po raz stwarzając sytuacje zwieńczane wysoką skutecznością. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Dorian Cebulski przy siedmiobramkowym prowadzeniu rywali ustrzelił gola honorowego. Druga połowa ciągle była pod dyktandem Snowkids, które pewne olbrzymiej przewagi pozwoliło gościom na odrobinę przejęcia inicjatywy. Chelsea zdołało jeszcze trzykrotnie wpisać się na listę strzelców, lecz finalnie zabrakło wiele, by móc dogonić konkurenta i odmienić losy spotkania. Snowkids na piątym szczeblu, Chelsea obsadza stanowisko dziewiąte.