4 LIGA: Tores Bioło Mewa niszczy defensywę Gwiazdy. Young Boys awansują na podium

6.Kolejka:

Pewne Kwatery – Pa’Larmo Katowice  4:5 (2:3)

Cztery tygodnie katowickie Pa’Larmo czekało na to, aż zejdzie z murawy z tarczą na ręku. Co więcej niedzielny triumf nie przyszedł łatwo, bo Pewne Kwatery również przyjechały na „Słowian” po komplet kolejnych punktów. Od pierwszych minut zapowiadało się, że to spotkanie dostarczy nam mnóstwo emocji. Prowadzenie w 6. minucie po golu Kamila Strokosza objęli goście, ale Pewne Kwatery błyskawicznie odpowiedziały rywalowi na zadany cios trafieniem Dmytro Buiovskyia. Kilka minut potem Andrii Pavlov niefortunnie skierował piłkę do własnej siatki, dzięki czemu darmową bramkę przyznano Pa’Larmo. Na szczęście błąd kolegi został naprawiony w 13. minucie przez Oleksandra Tyndyka i gospodarze znów przez chwilę mogli odetchnąć z ulgą. Przez chwilę, ponieważ w 14. minucie Dominik Kałkowski przechylił szalę na korzyść swojej drużyny. Przewagę Pa’Larmo dowiozło do przerwy, a po niej gola samobójczego na niechlubne konto dopisał sobie Kamil Biela przywracając tym samym remis. I teraz wracając do sytuacji sprzed przerwy, tym razem goście znajdują się w analogicznej sytuacji, gdzie zespół zapomina o wpadce swojego zawodnika i w geście solidarności łączą siły, by naprawić popełniony niefortunnie błąd. Szybko zdobyty gol Dominika Trochy pomógł odzyskać utracone prowadzenie. Mecz zaczął nabierać rumieńców, a zawodników z gorącymi głowami musiał uspokajać z biegiem czasu sędzia. W 42. minucie w ferworze walki Volodymyr Trokhymchuk sprawił, że serca Ukraińców opanował spokój, gdy na tablicy wyników ujrzeli czterobramkowy remis. I gdy wydawało się, że podział punktów będzie sprawiedliwym zwieńczeniem tego widowiska, w 46. minucie Wojciech Werner boleśnie wbił gospodarzom gwoździa do trumny dającego finalne zwycięstwo Pa’Larmo. Jaka inauguracja, taka cała kolejka, a więc szósty tydzień zmagań rozpoczęliśmy od starcia, w którym nie zabrakło niczego i jak się potem przekonaliśmy w każdej lidze mieliśmy niesamowitą dawkę adrenaliny. Pa’Larmo przełamuje złą passę i zasiada na szóstym miejscu, oczko wyżej od Pewnych Kwater.

KS Elite Furniture Ślepiotka Ochojec II – FC Piorun Katowice  4:6 (2:3)

Na palcach jednej ręki można już policzyć zespoły, które tej jesieni nie skosztowały jeszcze smaku zwycięstwa. Po sobotnich wojażach z tego grona można odjąć Piorun Katowice, który w końcu odniósł upragniony triumf. Choć starcie z KS Elite Furniture Ślepiotką Ochojec II, będące małym hitem dolnej części tabeli, nie było łatwym spotkaniem. W mecz z przytupem weszli goście całkowicie przejmując kontrolę. Przez dwadzieścia minut skutecznie odpierali ataki ochojczan, a sami po dwóch golach Sebastiana Paciory i jednym Damiana Pierzchały objęli solidne prowadzenie. Ślepiotka II dopiero w 23. minucie odpowiedziała kontaktowym trafieniem Patryka Włodarczyka, a chwilę potem wynik zminimalizował bramką do szatni Maciej Bury. Piorun poczuł, że ma rywala w garści, a niedawne incydenty były tylko wypadkami przy pracy. Tuż po zmianie stron duet Paciora – Pierzchała podzielił się po jednej bramce, dzięki czemu znacznie podwyższyli przewagę swojego zespołu. Kropkę nad „i” w 40. minucie postawił Piotr Olesiński pieczętując Piorunowi pierwszy triumf. KS Elite Furniture Ślepiotka Ochojec II próbowała odrobić straty, lecz wszystkie karty na stół rzuciła dopiero w końcówce pojedynku. Niestety dublet Adriana Wójcika korzyści nie przyniósł, jedynie zmniejszył smak goryczy szóstej z rzędu porażki.

Lucky Strikers – KS Przeszło Chorzów  3:9 (1:4)

KS Przeszło Chorzów po raz kolejny udowodniło, że jest drużyną z charakterem, doświadczeniem i prawdziwą jakością. W meczu przeciwko Lucky Strikers chorzowianie zagrali pewnie, skutecznie i konsekwentnie, wygrywając aż 9:3. Goście szybko narzucili rywalom własne warunki gry, lecz pierwszego gola wypracowali sobie dopiero po kwadransie gry za sprawą Wojciecha Nowaka. Lucky Strikers nie zamierzali cofać się do obrony i zaledwie dwie minuty potem, w 17. minucie, Dawid Tobolik wyrównał spotkanie. Pierwsze koty za płoty i gdy dzieła zostały odpalone, chorzowianie nie tracąc czasu postawili na pressing oraz ofensywne szarże. Na efekty nie kazali nam długo czekać. Dublet Michaela Stephana oraz trafienie Dawida Krysia pozwoliły przejąć inicjatywę i zejść do szatni ze świadomością zbliżającego się triumfu. Po przerwie Przeszło kontynuowało zaczętą misję, choć gospodarze nieco zaczęli ją utrudniać. Mimo walecznej postawy oraz bramek Rafała Pogrzeby i Denysa Zakharova różnica klas niestety była widoczna. Na konto przyjezdnych wpadło jeszcze pięć bramek, które stanowiły olbrzymia przepaść między konkurentami. Z piątym zwycięstwem w sezonie KS Przeszło umacnia się na drugiej lokacie tracąc dwa oczka do ekipy Biołej Mewy.

Tores Bioło Mewa – FC Gwiazda Borki  6:1 (1:0)

Zwieńczeniem sobotnich spotkań było starcie na szczycie, w którym Tores Bioło Mewa podejmował Gwiazdę Borki. Ten mecz był niezwykle ważny dla obydwu drużyn, bowiem gospodarze mogli stracić pozycję lidera, a Gwiazda dzięki wygranej przybliżyłaby się do mistrzostwa 4 Ligi. Z wysokiego C starcie rozpoczęły „Mewy”, gdy w 5. minucie Patryk Stefaniak dał swojemu zespołowi prowadzenie. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać w tym widowisku, a fakt, że skromna przewaga utrzymała się do przerwy tylko utwierdzał nas w przekonaniu, że staliśmy się świadkami naprawdę zaciętego hitu kolejki. Po zmianie stron w korzystniejszej sytuacji rzecz jasna był Tores, który konsekwentnie realizował taktyczne założenia i szczelnie pilnował dostępu do własnej bramki. W 31. minucie, po asyście Stefaniaka, bramkę na 2:0 zdobył Patryk Wierdak, co tylko jeszcze bardziej pokrzepiło gospodarzy. Stefaniak ani myślał zwalniać tempa, kolejny udany szturm z jego udziałem miał w 37. minucie, kiedy to asystował przy golu Przemysława Dudy. W śladu kolegów poszedł w 41. minucie Michał Łucki i na tablicy wyników nagle zrobiło się 4:0. Zaskoczona przebiegiem spotkania Gwiazda poczuła niemoc i mimo prób nie potrafiła przebić się przez solidny mur lidera. Dopiero w 45. minucie Krzysztof Gałkiewicz zdołał przechytrzyć świetnie broniącego Marcina Malinowskiego. Jak się potem okazało, był to jedyny strzelecki akcent gości w tej bitwie. Bioło Mewa złapała wiatr w żagle i idąc za ciosem przypieczętowała jakże ważny triumf drugim golem Stefaniaka w 47. oraz trafieniem Jakuba Kozłowskiego w 50. minucie. Tores Bioło Mewa jest nie do zatrzymania i tylko trzy kolejki dzielą ich od winszowania awansu oraz mistrzostwa 4 Ligi. Natomiast Gwiazda Borki po serii trzech wygranych tym razem musiał przyjąć bolesną porażkę na klatę, a co za tym idzie, opuścić strefę podium i usiąść na czwartym szczeblu ligowej drabiny.

Zeszło FC – Young Boys  2:3 (1:3)

Przed niezwykle ważnym pojedynkiem stanęli Young Boys, bowiem mając już świadomość, że po porażce Gwiazdy Borki otworzyła się szansa awansu na podium, musieli spotkanie z Zeszło FC po prostu wygrać. A rywale ułatwiać zadania nie zamierzali. Young Boys rozpoczęli spotkanie z ogromną energią i determinacją. Już w 2. minucie Mateusz Treit otworzył wynik, a chwilę później do siatki trafił Dawid Nowak. Po takich uderzeniach goście złapali pełną kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Po kwadransie gry było już 3:0 po bramce Piotra Mlyca. Zeszło FC próbowało odpowiadać pressingiem i kilkoma groźnymi kontrami, jednak postawa Jakuba Kamińskiego i defensywa Young Boys funkcjonowała bez zarzutu. Dopiero w 17. minucie Bartosz Humski kontaktowym trafieniem pobudził kolegów do walki. Po zmianie stron Zeszło FC ruszyło z impetem. Już nie pozwoliło młodzieży na brawurowe budowanie akcji, a sami odważniej atakowali bramkę Kamińskiego. I gdyby nie jego świetna tego dnia dyspozycja kto wie, jak zakończyłby się ten mecz. Mimo licznych okazji jedynie Wojciech Zając w 47. minucie trafił do sędziowskiego protokołu. Zabrakło niewiele, by cieszyć się z chociażby remisu. Young Boys dzielnie dowieźli prowadzenie do ostatnich minut, a w nagrodę wdrapali się na najniższy schodek podium.