3 LIGA: Minimalizm drogą do zwycięstwa ASG. Crazy Boys 24 sensacyjnie tracą cenne punkty w starciu z Alchemią Batory

5.Kolejka:

FC Eagles – Dymano Katowice  4:2 (2:2)

Świetny start rundy wiosennej, a potem coraz słabsza forma. Dymano Katowice dwoi się i troi, robi co może, by zgarnąć punkty, lecz rywale nie rozpieszczają. Tym razem katem katowickiego teamu były „Orły” również borykające się z nierówną formą. Przed tym spotkaniem ciężko było wytypować faworyta, po kwadransie gry bliżsi tej roli byli goście po golach Maksymiliana Janickiego i Filipa Kajdana. Jednakże błąd wcześniejszego zdobywcy bramki, Kajdana, w 16. minucie samobójczym prezentem obudził zaspanych gospodarzy, którzy niespodziankę przekuli w późniejszy sukces. W 22. minucie Wiktor Boehm doprowadził do wyrównania i jasne było, że FC Eagles dopiero teraz wkraczają do gry. Druga połowa była pod ich dyktandem, a solidna defensywa stanowiła szczelną zaporę przed atakami Dymano. W 37. minucie Damian Beczek przechylił szalę na korzyść swojego zespołu, z kolei dzieła zwieńczenia dokonał w 45. minucie Daniel Sosgórnik. FC Eagles trzymali rękę na pulsie po zmianie stron i ta strategia po dwóch porażkach poprowadziła ich do zwycięstwa oraz skoku na szóstą lokatę. Dymano zanurkowało do strefy spadkowej licząc na odmianę losu.

Wybrzeże Klatki Schodowej – Aristocrats Saint-Germain  0:2 (0:1)

Próbowali, aż w końcu się udało. „Arystokraci”, zarówno jak i Wybrzeże Klatki Schodowej gonili za punktami chcąc poczuć smak zwycięstwa. Obie drużyny wyszły na murawę z jednym zamiarem, dlatego od pierwszych minut rywalizacja zamieniła się w prawdziwą batalię. Na trafienie otwierające spotkanie kibice musieli czekać ponad kwadrans, gdy Paweł Szyga dał prowadzenie ASG.  Skromna przewaga utrzymała się do przerwy, a po niej goście po raz drugi wykorzystali lukę w defensywie rywala. Szybko strzelony gol Mateusza Kordaczki wniósł spokój w szeregi „Arystokratów”. WKS pomimo determinacji nie był w stanie skutecznie przebrnąć przez mur obronny przyjezdnych, ponadto Kacper Weron niejednokrotnie popisywał się udanymi interwencjami. Ostatecznie pierwszy w tym roku triumf odnoszą Aristocrats Saint-Germain i choć jeszcze znajdują się w czerwonej strefie, to coraz śmielej spoglądają w wyższe partie tabeli.

Crazy Boys 24 – Alchemia Batory  4:4 (0:1)

Największym zaskoczeniem minionej kolejki był remis Crazy Boys 24 z niżej notowaną Alchemią Batory. Co więcej do pierwszej połowy to goście niespodziewanie prowadzili jedną bramką po strzale Marcina Causa. Szok i niedowierzanie pojawiły się na twarzach kibiców, gdy po przerwie Szymon Żywica powiększył przewagę. W powietrzu zanosiło się na sensację, a gospodarze musieli wziąć się w garść chcąc wyjść z twarzą z tego pojedynku. W 28. minucie błyskawicznej odpowiedzi trafieniem kontaktowym udzielił Rostyslav Bun. Alchemia złapawszy wiatr w żagle postanowiła wykorzystać dobrą formę i jeszcze bardziej przycisnąć rywali. Gole Damiana Fistera oraz Dawida Wyciska w fantastycznym stylu stawiały ekipę z Batorego w roli zwycięzcy. Wydawało się, że będziemy świadkami pierwszej porażki Crazy Boys 24, jednakże ci nie powiedzieli ostatniego słowa. Rzucając wszystkie karty na stół postawili na pressing, co zaowocowało większą skutecznością oraz odrabianiem strat. Sygnał do boju w 41. minucie dał Vitalii Pshenychnyi, po czym w 46. minucie w jego ślady poszedł ponownie Bun zmniejszając dzielący drużyny dystans. Alchemia broniąc wyniku w ostatnich minutach strzegła swojego pola karnego, lecz w dramatycznych okolicznościach w 49. minucie Kyrylo Kolisnyk rzutem na taśmę ratuje CK24 od bolesnej wpadki. Gospodarze w tym pełnym grozy i emocji dreszczowcu spadli na cztery łapy opuszczając boisko z punktem. Gra Alchemii przeszła wszelkie oczekiwania, spodziewaliśmy się dominacji wicelidera, ale goście podjęli walkę i walcząc do ostatniej kropli krwi sfinalizowali spotkanie cennym oczkiem.

GG Ruda Śląska – FC Shadows  3:8 (1:4)

FC Shadows nie przestają zachwycać odnosząc piąty z rzędu triumf umacniający ich na pozycji lidera. W niedzielę rywalem „Cieni” był zespół z Rudy Śląskiej i to właśnie gospodarze, ku zaskoczeniu wszystkich, jako pierwsi wyszli na prowadzenie po golu Krzysztofa Gauzy w 15. minucie. Taki pstryczek w nos ocucił gości, którzy niczym rozdrażnione byki na corridzie rzucili się do odrabiania strat. W odwecie nie tylko doprowadzili do remisu, ale i w ciągu kilku minut do przerwy zdążyli znacząco odwrócić losy spotkania. W drugiej połowie kontynuowali taktyczne założenia stopniowo punktując rudzkich zawodników. Dawid Świerc oraz Mateusz Labus w międzyczasie na chwilę przerywali akcje przyjezdnych, lecz „Shadowsi” jak zwykle byli w gazie. Hat-trick Tymoteusza Małka, czy dublet Sebastiana Adamskiego przypieczętował ich ekipie kolejny ważny czempionat tej wiosny.

FC Astronauts – FC Załęże  5:6 (4:1)

Po wybornych dwóch meczach zakończonych zwycięstwami FC Astronauts skrzyżowali miecze z godnym siebie rywalem, FC Załęże. Gospodarze już od pierwszych minut postawili twarde warunki narzucając swoje tempo i obejmując trzybramkowe prowadzenie po pięciu minutach. Dublet Jakuba Kawały oraz trafienie Mateusza Gluzy w roli faworyta zdecydowanie stawiały „Astronautów”. FC Załęże potrzebowało kwadransa, by dojść do siebie i wybudzić się z letargu. Jednak na gola Szymona Pustelnika natychmiastowo odpowiedział po raz trzeci Kawała. W drugiej połowie goście znaleźli siły i zaprezentowali się jako inny zespół. Tuż po przerwie Paweł Schulke wziął na barki grę zespołu, by najpierw zdobyć bramkę, a w 29. minucie asystować przy trafieniu Pustelnika. Gorąco zrobiło się w 35. minucie po uderzeniu Kamila Korusa przynoszącym remis. Od tej pory emocje zaczęły sięgać zenitu, a nerwowa atmosfera tworzyła napięcie wśród zawodników. W 41. minucie Gluza pozwolił odsapnąć kolegom odzyskując przewagę, niestety nie na długo. Załęże nie zamierzało zejść z boiska bez walki do samego końca. Zapał przyniósł efekty w postaci wyrównującej bramki Schulke w 43. minucie. I gdy wydawało się, że punkty zostaną podzielone, w 48. minucie Sebastian Raszyk po asyście Schulke uciekł spod gilotyny „Astronautów” wskakując wraz z kolegami na trzecią lokatę ich kosztem.