FC Eagles – 1FC Katowice 7:5 (4:2)
Mecz FC Eagles z 1FC Katowice rozpoczął niezwykle emocjonujący harmonogram 7. kolejki drugoligowego zaplecza katowickich rozgrywek. „Orły” w ciągu ostatnich tygodni utrzymują równą formę daleką od porażek i również podczas niedzielnej rywalizacji rozpoczęli swoje spotkanie z przytupem. Po dwudziestu minutach dzięki dwóm bramkom Kamila Januszka oraz Daniela Stefańskiego i Damiana Beczka objęli solidne prowadzenie. Goście obudzili się chwilę później, a sygnał do boju dał dwukrotnie Adrian Kisiel. Druga połowa także nie była owiana nudą. Obie drużyny postarały się o to, by zapewnić sobie nieco nerwowej atmosfery. W 27. minucie Jakub Pustelnik podbił przewagę gospodarzy, z kolei w 40. minucie Januszek skompletował hat-tricka. Nic nie wskazywało na to, że katowiczanie z tego spotkania mogliby wywieźć choćby punkt. Co prawda w ciągu ostatnich dziesięciu minut goście przycisnęli rywala i pakując trzy gole za sprawą Macieja Pająka, Kisiela oraz Piotra Wieczorka zmniejszyli przepaść, lecz trafienie Stefańskiego będące siódmym dla FC Eagles golem przypieczętowało cenny triumf. „Orły” na siódmej lokacie, 1FC otwierają strefę spadkową.
Club Ju Internationals – Golden Lions 4:3 (1:2)
Golden Lions po niedzielnych zawodach byli bliscy sprawienia niespodzianki, po tym, jak znaleźli sposób, by postawić się Club Ju Internationals. „Lwy” wyszły na murawę bez żadnej presji co widać było po pierwszych minutach zakończonych efektowną akcją Damiana Wiatra w 5. minucie. Gospodarze odpowiedzieli siedem minut później golem Bakhromjona Sobirjonova. Wiatr zabłysnął ponownie w 18. minucie, tym razem asystując przy bramce Dawida Poczwardowskiego dającej prowadzenie do przerwy. Pewność siebie Golden Lions przełożyli na drugą połowę, co zaskoczyło „Międzynarodowców”. Drugi gol Poczwardowskiego w 35. minucie nie tylko zwiastował wiszącą w powietrzu sensację, ale również przybliżał przyjezdnych do pierwszego w sezonie triumfu. Wówczas Club Ju musiał zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Grę całego zespołu na własne barki wziął Wisdom Oghenetega, który w ciągu dwóch minut odmienił losy spotkania przywracając na tablicy wyników remis. Jego dwie bramki otworzyły drzwi do zwycięstwa przypieczętowanego w dramatycznych okolicznościach przez Anisa Hermassiego w 46. minucie. Fenomenalny comeback gospodarzy całkowicie rozwalił rywali nie mogących uwierzyć w to, co się stało. Boleśnie wygarnięte z rąk zwycięstwo jeszcze bardziej przydeptało Golden Lions w dolnej części tabeli, tymczasem Club Ju Internationals pokazało charyzmę i wielką wolę walki dokonując wydawałoby się niemożliwego.
LGT Squad – Pijani Powietrzem 5:4 (2:2)
Jednym z hitów 7. kolejki była konfrontacja LGT Squad z Pijanymi Powietrzem. I jak na wielkie widowisko drużyny naszych oczekiwań nie zawiodły. Pojedynek rozpoczął się zgodnie z założonym przez gości planem. Szybkie dwubramkowe prowadzenie już po siedmiu minutach zapewnili Wojciech Wolny oraz Arkadiusz Bywalec. LGT potrzebowało kwadransa, by zaakcentować swoją obecność na boisku. W 10. oraz 15. minucie Igor Grzybek udzielił błyskawicznej odpowiedzi studząc zapał przeciwnika. Remis do przerwy był tylko namiastką wrażeń, które dostarczyła druga połowa. Tym razem to gospodarze przejęli pałeczkę i przechylili szalę zaciętej rywalizacji na własną korzyść. W 30. minucie Aleksander Kordek podwyższył prowadzenie, a pięć minut później Bartłomiej Wencel przybliżył kolegów do potencjalnej wygranej. Jednakże przyjezdni nie poddawali się, bramką Adama Mroza zmniejszyli dzielącą drużyny przepaść. Wraz z upływającym czasem intensywność spotkania czyniła z niego niesamowite widowisko. W 44. minucie LGT zdobyło piątego gola. Na listę strzelców wpisał się Martin Gutowski. I gdy wszyscy z niecierpliwością czekali na ostatni gwizdek sędziego, Bywalec resztkami sił zdołał jeszcze zminimalizować rozmiar porażki. Porażki, która ostatecznie zrzuciła Pijanych Powietrzem z ligowego podium. LGT Squad wytrzymało próbę nerwów, konsekwentnie dowiozło wygraną do końca tej zażartej bitwy, dzięki czemu umocniło się na drugiej lokacie.
Aristocrats Saint-Germain – 4Partners Team 6:4 (3:2)
Kolejne spotkanie na szczycie tabeli, które podczas 7. kolejki potrafiło dostarczyć adrenaliny. W starciu ASG przeciwko 4Partners Team na pierwszą bramkę musieliśmy czekać ponad kwadrans. Wówczas worek z bramkami rozwiązał w 17. minucie Kamil Woźny. Najbardziej szalona okazała się końcówka pierwszej odsłony, w której padły aż cztery gole. Najpierw Janusz Szewczyk doprowadził do wyrównania, po czym Damian Mazur dwukrotnie stał się katem Tomasza Wierzbickiego. Goście zdołali jeszcze odpowiedzieć celnym uderzeniem Sebastiana Szczęsnego. Druga połowa rozpoczęła się pomyślnie dla 4Partners Team. Gol Jacka Juraszka w 29. minucie uspokoił grę i przywrócił meczową równowagę. W 34. minucie spokój w szeregach gości zakłócił Mateusz Kordaczka ponownie przechylając szalę na korzyść „Arystokratów”. Ci ponownie zaszaleli w końcówce tej niesamowitej batalii, gdy w 46. minucie Fabian Dziadek podwyższył przewagę. Jednakże rywale nie zamierzali odpuszczać i walcząc do ostatniego tchu starali się wyszarpać ASG punkty. Bramka Kamila Menkiela z 49. minuty pozostawiła cień szansy, lecz gol Pawła Sontaga minutę później rzutem na taśmę pogrzebał wszelkie nadzieje gości. Aristocrats Saint-Germain za świetną grę zostali nagrodzeni awansem na pierwsze miejsce tabeli, natomiast 4Partners Team pokornie muszą zejść na piąty szczebel ligowej drabiny.
Markneto Scousers II – Góral-Trans 5:6 (4:4)
Łatwej przeprawy z niżej notowanym rywalem nie miał Góral-Trans, który ostatecznie w zaciętym boju pokonał Markneto Scousers II. Obie drużyny postawiły na ofensywny futbol, co było widać od pierwszych minut spotkania. W 2. minucie piłkę do siatki skierował Tomasz Puśledzki dając prowadzenie Scousers II. „Górale” pierwszego gola zdobyli w 9. minucie, listę strzelców otworzył Beniamin Sobkiewicz. Gospodarze po raz drugi skutecznie zaatakowali w 12. minucie golem Konrada Gołuszki. Goście najwidoczniej nie przejęli się zaistniałą sytuacją, bo lada chwila na tablicy wyników pojawił się remis po uderzeniu Mateusza Góralczyka. Tuż po nim do puli trafienie dołożył Bartosz Niebisz przechylając tym samym szalę spotkania na swoją korzyść. Role odwróciły się po kilku minutach, gdy do piłki doszedł w 19. minucie Mateusz Grochla zamieniając asystę Puśledzkiego na gola. Jego wyczyn w 22. minucie powtórzył Dawid Griksa odwracając losy boju. Tuż przed przerwą kolegów z opresji uratował Niebisz zamykając pierwszą rundę pełnym zwrotów akcji remisem 4:4. Po zmianie stron zespoły zwolniły tempo, skupiły się na obronie wyniku i rozważnym kreowaniu akcji. Nic dziwnego, że druga odsłona to obraz mądrego budowania ataków pozycyjnych oraz przede wszystkim utrzymania w solidnym szyku muru defensywnego. Jeszcze na jej początku golami podzielili się Sobkiewicz i Szymon Widurski wciąż utrzymując remis. Gdy wydawało się, że pojedynek prawdopodobnie zakończy się sprawiedliwym podziałem punktów, w 48. minucie Patryk Kalinowski brutalnie odbiera gospodarzom cenne oczka. Góral-Trans nie tylko osiągają sukces na boisku rzutem na taśmę zgarniając laur, ale również awansują na trzecie miejsce podium tracąc do lidera dwa punkty.
Bonito Murcki – Young Boys 1:2 (1:1)
Ostatni mecz niedzielnego harmonogramu, w którym podobnie jak w poprzednich spotkaniach twardej rywalizacji oraz nerwówki nie zabrakło. Z wysokiego C składną akcją w pole karne ruszyli Young Boys wieńcząc ją bramką Adriana Wieczorka w 2. minucie. Bonito Murcki długo nie zwlekało z odpowiedzią, bo Artur Balicki znalazł się w odpowiednim czasie i we właściwym miejscu, by skarcić zuchwałą młodzież. Jednobramkowy remis do przerwy, po zmianie stron szybko został zweryfikowany przez Dawida Szylejko. Gol zawodnika w 31. minucie nie tylko dał prowadzenie gościom, ale przede wszystkim stał się najważniejszą bramką spotkania finalnie przynoszącą Young Boys upragniony triumf. Bonito dzielnie walczyło zostawiając na murawie serce oraz pokłady energii, lecz brak szczęścia w wykończeniu podbramkowych sytuacji oraz nieubłaganie uciekający czas okazały się przeszkodzą nie do pokonania. Przerwana passa trzech porażek z rzędu podrzuciła Young Boys na ósmą lokatę, tuż nad ekipą z Murcek.