2 LIGA Grupa A i B: Powrót ligowej piłki. Runda wiosenna wystartowała

2 LIGA Grupa A:

LGT Squad – Tokyo Drift  9:3 (6:0)

LGT Squad to chyba największy przegrany jesiennej rundy. Zespół złożony z młodych zawodników w pierwszej rundzie okazał się czarnym koniem pierwszoligowych rozgrywek szturmem zasiadając na fotelu lidera. Jednakże z tygodnia na tydzień z najwyższego szczebla LGT zaczęło stopniowo schodzić w dół, aż w ostatecznym rozrachunku kadrowicze wypadli poza burtę Top6. Możliwość grania w 1 lidze uciekła im sprzed nosa, co z pewnością musiało bardzo boleć. Teraz LGT znając swoją wartość będzie próbowało odzyskać to, co im należne i powalczyć o awans z drugoligowego zaplecza. O potencjale, jakim dysponują „Czarni” przekonało się w sobotę chociażby Tokyo Drift również zachwycające swoją grą podczas jesiennych zawodów. Ale tego popołudnia faworyt był bezwzględny i nie zamierzał dawać rywalowi żadnej taryfy ulgowej. Kluczowym momentem była pierwsza połowa, która przyniosła LGT sześć bramek. Po zmianie stron gospodarze nieco upuścili z tonu pozwalając przeciwnikowi na strzelenie trzech goli, sami też trzykrotnie potrafili znaleźć piłce drogę do siatki. Mecz będący obrazem dwóch połów, jednostronnej potyczki oraz zaciętej rywalizacji zakończył się bezapelacyjnym zwycięstwem LGT. Bohaterami starcia zostali z hat-trickiem na koncie Jacek Pawełczyk i Igor Grzybek. Z dubletem występ zamknął Robert Marcinków, z kolei po drugiej stronie taki bilans uzyskał Wojciech Kula.  

Bonito Murcki – Stara Gwardia  5:6 (4:1)

Stara Gwardia rośnie w siłę. Jak sama nazwa wskazuje drużyna złożona z ludzi, którzy w przeszłości niejednokrotnie walczyli o ligowe punkty, teraz znów połączyli siły, by wrócić do gry o medale. Początek starcia przeciwko Bonito Murcki wymarzony, gdy do siatki w 4. minucie trafił Patryk Stefańczuk. Radość gości nie trwała jednak długo, bo w kolejnych minutach to Bonito rządziło na boisku. Bramki Adama Kocota, Wojciecha Winklera oraz dwa gole Mateusza Mroza sprawiły, że gospodarze schodzili na przerwę pewni zwycięstwa. Tym bardziej że tuż po zmianie stron Damian Leszkiewicz podniósł jeszcze wynik na 5:1. Bonito trzy punkty miało w kieszeni, wystarczyło jedynie dowieźć zaliczkę do końca spotkania. I wówczas nastąpiło przebudzenie w szeregach Starej Gwardii. Nie mając nic do stracenia rzuciła się do odrabiania strat. Efekty ofensywnej szarży mogliśmy zauważyć w 28. minucie po golu Łukasza Szyszki przywracającego przyjezdnym nadzieje. Chwilę później do protokołu meczowego trafił Paweł Kołodziej. Dziesięć minut później asysta Dawida Prusko umożliwiła Łukaszowi Tabakowi zmniejszenie rozmiarów porażki. Jednak największego cudu w końcówce starcia dokonał Szyszka stając się bohaterem widowiska. W 45. minucie Szyszka w dramatycznych okolicznościach doprowadził do remisu, co całkowicie rozbiło Bonito. Po czym dwie minuty później dobija gospodarzy trzecią bramką przypieczętowującą Starej Gwardii jakże ważne zwycięstwo. Fenomenalny comeback, triumf wyszarpany w bólach oraz kroplach potu po raz kolejny stał się dowodem na to, że w piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych, a wiara i nadzieja mogą przenosić nawet góry.

No Name Team II – Vestra Vesteris  4:2 (3:1)

Zważywszy na fakt, że forma Vestry Vesteris ostatnio pozostawiała wiele do życzenia faworytem w kolejnej konfrontacji sobotniego harmonogramu był drugi skład No Name Team. I choć to Vestra udanie rozpoczęła mecz obejmując prowadzenie już w 4. minucie po golu Cypriana Heisinga, to pierwsza połowa należała do gospodarzy. Skuteczne odparcie ataków NNT trwało aż dwadzieścia minut, potem szyki obronne zostały przełamane, co wykorzystali Mateusz Sznapka, Marcel Post i Karol Kurzaczek. Po gwizdku sędziego rozpoczynającym drugą odsłonę Sznapka pokusił się o trzecie trafienie, co w rezultacie pomogło mu uzbierać hat-tricka. Vestra dzielnie walczyła próbując odrobić straty, ale gości jedynie było stać na bramkę w wykonaniu Mateusza Kaczmarowskiego ocierającą łzy pierwszej wiosennej porażki.

FC Internationale – Club Ju Internationals  9:4 (4:2)

FC Internationale jako jesienny lider grupy B całkowicie zdetronizował swoje drugoligowe podwórko i w swoim inaugurującym spotkaniu w rundzie wiosennej nie miał najmniejszych skrupułów wobec Club Ju Internationals. Przez dwanaście minut na tablicy wyników widniał jednobramkowy remis, ale po tym czasie gospodarze włączyli szósty bieg sukcesywnie wykańczając każdą akcję. Prowadzenie do przerwy dodało im pewności siebie, która została przelana na kolejne dwadzieścia pięć minut. Międzynarodowe starcie miało dwóch ojców sukcesu – Rostyslav Fanha zdobył hat-tricka i zanotował dwie asysty, a Pablo Derkach zwieńczył występ czterema bramkami. Ponadto jedno trafienie i trzy asysty do puli dołożył Vasyl Dmytriv, jedno przypisano Vasylovi Belzetskyi’emu. Tymczasem po drugiej stronie barykady dubletem mógł poszczycić się między innymi Kuba Wiecheć.

Wybrzeże Klatki Schodowej – Nikisz Thunders  4:8 (2:4)

W niezwykle ciekawym pojedynku Wybrzeże Klatki Schodowej skrzyżowało miecze z Nikiszem Thunders. Głód piłkarskiej gry bardziej doskwierał gościom, bo to Nikisz z impetem wszedł w mecz. Dwie bramki Mikołaja Poloka i jedna Dawida Bursztynowicza po kwadransie spotkania nie tylko wzbogaciły je o dawkę wrażeń, ale umożliwiły objęcie prowadzenia. WKS dość szybko się otrząsnął po zadanych ciosach odpowiadając golem Kamila Czecha. W 22. minucie Polok po raz trzeci wymierzył rywalowi sprawiedliwość, co w końcówce skwitował Kamil Makowski. Po zmianie stron gospodarze postanowili zaskoczyć Nikisz wykańczając akcję celnym uderzeniem Jakuba Czarnucha. Ten zuchwały występek tylko rozwścieczył przyjezdnych, którzy w ciągu pięciu minut boleśnie skarcili swojego oponenta. Dwa trafienia Bursztynowicza z podań Poloka i czwarta w tym spotkaniu  bramka Mikołaja zdecydowanie przybliżyły Thunders do zwycięstwa. W 40. minucie Karolowi Gołębiewskiemu udało się zminimalizować wynik, ale ostatnie zdanie należało do Bartosza Olesińskiego i jednego z głównych bohaterów widowiska, Poloka, oraz jego trzeciej tego dnia asysty.

CAR LAB Ogniem i Szklanką – Scousers II  7:4 (2:2)

Zmagania grupy B zakończyli po niełatwym meczu piłkarze CAR LAB Ogniem i Szklanką oraz Scousers II. Pierwsza połowa to twarda i nieugięta walka po dwóch stronach, o czym świadczy dwubramkowy remis oraz dwa żółte kartoniki. Gospodarze już w 4. minucie dopięli swego obejmując prowadzenie. Kolejne piętnaście minut to świetna postawa Macieja Marka, który najpierw w 10. minucie doprowadził do wyrównania, a w 19. przechylił szalę na korzyść Scousers. W 23. minucie Paweł Rostek ostudził entuzjazm rywali, wobec czego spotkanie rozpoczęło się od nowa. Druga odsłona to dominacja CAR LAB pod każdym względem. Dwie bramki Mateusza Garbocza oraz jedno trafienie Rostka i Jakuba Opawskiego przybliżyły ekipę z Rudy Śląskiej do czempionatu w tym spotkaniu. Ponadto, pomimo pierwszej świetnej połowy, niechlubnym zagraniem w 44. minucie sytuację gospodarzom ułatwił Marek kierując piłkę do własnej siatki. Scousers nie poddawali się walcząc do ostatnich kropli potu o uratowanie honoru. Jednak gol Henryka Szymańskiego w 49. oraz Tomasza Petei w 50. minucie z podania niezwykle aktywnego tego wieczoru Marka okazały się niewystarczające, by z tej konfrontacji wyjechać ze zdobyczą punktową.