1 LIGA: Góral-Trans sensacyjnie pokonuje Ufoludy. Pierwsze solidne zwycięstwo Nankatsu

5.Kolejka:

Góral-Trans – Ufoludy  5:2 (3:1)

Pierwszoligowy terminarz 5. kolejki rozpoczęliśmy od wielkiej sensacji. Znajdujący się na przedostatnim miejscu Góral-Trans nieoczekiwanie poskromił faworyzowanych Ufoludów narzucając rywalowi własne warunki już od początku spotkania. Gospodarze w 1. minucie bez kompleksów skutecznie zaatakowali przeciwnika, co tylko podwyższyło ich morale. Ufoludy długo z odpowiedzią na trafienie Beniamina Sobkiewicza nie zwlekały, Jacek Moskal przywrócił remis. Lecz po kwadransie, zmotywowany przebiegiem gry beniaminek, za sprawą Sobkiewicza i Bartosza Heina, podwyższył swoją przewagę. Zaskoczeni rozwojem sytuacji goście rzucili się do odrabiania strat. Światełko w tunelu pojawiło się po drugim trafieniu Moskala kilka minut po przerwie. Góral-Trans niczym w transie nie zatrzymywał się, to był ich dzień, a świetną dyspozycję potwierdził w ostatnich minutach pojedynku.  Trzecia bramka Sobkiewicza oraz gol Kamila Sławika okazały się być gwoździem do trumny przyszykowanej Ufoludom. Niespodziewany obrót spraw odbił od dna ekipę gospodarzy wyrzucając ich poza czerwoną strefę, z kolei Ufoludy pokornie zostały zmuszone opuścić podium i zejść na piąty szczebel ligowej drabiny.

LGT Squad – MKS Balkony  4:5 (3:2)

Nie lada przeprawę po kolejny triumf zgotowali MKSowi Balkony gracze LGT Squad. Podobnie jak wcześniej Góral-Trans, gospodarze bez kompleksów wytargali liderowi kontrolę już na początku starcia. Dwa gole Aleksandra Kordka po zaledwie sześciu minutach dały LGT sensacyjne prowadzenie. Pierwsza odpowiedź gości padła w 12. minucie po bramce Edgara Nazaryana. I choć chwilę potem Piotr Mielcarz dał trzeciego gola LGT, to dalsze losy tego widowiska były już w rękach Balkonów, które po drugim trafieniu Nazaryana powoli wracały do gry. Po zmianie stron goście wcisnęli reset, by z otwartymi głowami odrabiać straty. Na efekty nie kazali nam długo czekać, a gole Kamila Rekowskiego oraz Patryka Koschnego tylko tego dowiodły. Kropką nad „i” było decydujące trzecie uderzenie Nazaryana pieczętujące liderowi piąty z rzędu czempionat. LGT walczyło do końca, lecz poza bramką Bartłomieja Wencla z 47. minuty w tym spotkaniu nie miało już nic do powiedzenia.

Skrzydlaty Byk Burgery Scousers F.C. II – Murcki  9:1 (2:1)

Świetna passa towarzyszy drugiemu składowi Skrzydlatego Byka Burgery Scousers F.C., który po raz czwarty z rzędu celebruje komplet punktów, dzięki czemu z podniesioną głową zasiadł na fotelu wicelidera. Tym razem pod rozpędzone kopyta „Byków” wpadły Murcki. Spotkanie zakończyło się prawdziwym pokazem siły gospodarzy, choć po pierwszej połowie na pogrom się nie zapowiadało z racji wyniku 2:1 i trafienia kontaktowego Pawła Cieszewskiego. Po zmianie stron gospodarze całkowicie przejęli inicjatywę. Tempo gry wzrosło, a ofensywa Scousers F.C. II była już nie do zatrzymania. Świetna gra kombinacyjna, szybkie podania i dokładność w polu karnym sprawiły, że bramki padały jedna po drugiej. Murcki nie potrafiły się podnieść po takim oblężeniu ich pola karnego. Najbardziej wyrazistymi postaciami pojedynku z dubletem i dwoma asystami na koncie byli: Michał Gut oraz Nikodem Sułkowski. Dwa gole do puli dorzucił również Dawid Griksa.

Drive Shaft – Uwolnić Barabasza  4:0 (1:0)

Niezwykle ciekawy pojedynek w górnej części tabeli stoczyli między sobą Drive Shaft i Uwolnić Barabasza. Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy, ciężko było wyłonić faworyta. Obie drużyny wyszły na murawę mocno skoncentrowane, a każdy błąd mógł wiele kosztować. Dopiero w 25. minucie, tuż przed przerwą, wynik otworzył Mateusz Wójcik dając prowadzenie gospodarzom. To trafienie wyraźnie ustawiło ton meczu. Po zmianie stron Benedykt Janikowski podwyższył przewagę, dzięki czemu powoli wyłaniał nam się faworyt. Drive Shaft kontrolował tempo gry, nie dopuszczając rywali do pola karnego. Mimo prób „Barabasze” swoich szans nie potrafili zamienić na celne uderzenia. Błędy przeciwnika zostało bezlitośnie wykorzystane w końcowych minutach. Najpierw Bakhromjon Sobirjonov skutecznie dobił gości w 43. minucie, a worek z bramkami w 50. solidnie zawiązał Patryk Pietrzyk. Spotkanie było pokazem konsekwencji, taktycznej dojrzałości i świetnego zrozumienia między zawodnikami Drive Shaft, którzy krok po kroku rozmontowali defensywę rywali, a w nagrodę zasiedli na trzecim schodku podium kosztem poskromionych „Barabaszy”.

Nankatsu – 4Partners Team  9:3 (3:1)

Pięć tygodni czekali Nankatsu na swoje pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie. Bo jak nie czyhać na punkty, jak w spotkaniach z równymi sobie rywalami. Gospodarze rozpoczęli mecz z wysokiego C obejmując dwubramkowe prowadzenie już po dziewięciu minutach. Ich ofensywne szarże na chwilę przerwał w 11. minucie Jacek Juraszek. W 18. minucie Nankatsu wrócili do planu i za sprawą Grzegorza Roboka podwyższyli przewagę. W drugiej połowie Robok wraz z kolegami całkowicie przejęli plac gry. Jego kolejne trzy trafienia w głównej mierze poprowadziły „Białych” do najważniejszego, premierowego triumfu. 4Partners Team tego dnia grali bez planu, zaskoczeni formą przeciwnika nie potrafili dostawić mu kroku, by wywalczyć chociażby remis. Mimo porażki układ w tabeli nie zmienił się, 4Partners Team na przedostatnim miejscu, oczko wyżej od swojego niedzielnego kata.